czwartek, 26 września 2013

Rozdział 21.

***Niall***
N: Frajerze jeden! Kretyn! Ciota! - Zacząłem Go gonić po całej naszej posesji..
Z: Nie dogonisz mnie!
H: Kurwa ciszej tam! - Zapukałam w okno, a od razu nasze oczy zobaczyły w kierunku Harrego sypialni...
Ej! Pokazał nam 'brzydki palec'... I odszedł.. No to wiemy co będzie..
Ruszyłem dalej w pogonie za Zaynem.
Zayn biegł w kierunku basenu, zatrzymał się przed Nim, ale ja nie wyhamowałem i zepchnąłem Go, ale ja również wpadłem..
Z: Dwa do jednego! - Nie wytrzymałem, podpłynąłem do Niego i zacząłem Go dusić... - Glo...staw..me...
N: Co Ty tam bełkoczesz?!
Z: Po..mocy! - Ponownie zanużyłem Go w wodzie.
Jo: Niall! Obiad! - Co, obiad?!
N: Obiad?! - Od razu podpłynąłem do brzegu, ale wtedy zorientowałem się, że do ściema i Zayn mi zwiał...
Kurwa, ja Ich nie ogarniam..
Pobiegliśmy do domu.
***Ashley***
Harry ściągnął moją bluzkę, ale nagle ktoś wpadł do pokoju.
Kuźwa!
A: Harry, kurwa! - Szybko zasłoniłam się za Harrym.
H: Dokończymy później..
Lo: Nie, no, sorry, Harry, naprawdę przepraszamy, że akurat właśnie w tym momencie, sorry, nie wiedzieliśmy... - Zaczął się śmiać, a Harry za Nim pobiegł..
A: Wracaj! Kurna! - Stanęłam za Nialla..
N: Chcesz moją koszulkę?
A: Nie, dzięki. <śmiech> Jest mokra...
N: To nie.. - Hazza Gnoju, oddawaj moją bluzkę! Pewnie nawet się nie zorientował, że ma Ją w rekach...
Liam podszedł do szafy i wyciągnął Harrego koszulkę...
Przybiegli Ci dwaj.. Louis rzucił się na podłogę..
Lo: NIE! ZOSTAW!!!
H: Zostaw?
Lo: Ja tylko mówię prawdę! -
H: No to...
A: Dlaczego Wy tacy kurwa jesteście!?
N&Z&Jo&Lo&Li: Jacy!?
A: Zachowujecie się jak pięciolatki jeszcze kurwa kupcie sobie domki dla lalek i kurwa pieluszki!
Lo: Ashley, moja...
H: MOJA!
Lo: Ashley, kochana... My po prostu tacy jesteśmy.. - Musnął mój policzek specjalnie i rzucił się w bieg, a Hazza za Nim, ja tylko rzuciłam się na łóżku..
A: JEBANI DEBILE, KOCHAM WAS! <śmiech> - Hazza wszedł do pokoju.
Z: Gdzie Louis?
H: W łazience.
N: Jak w łazience?!
H: No normalne.. Zamknięty... Na klucz.
Li: Ty jesteś chory psychiczne. - Walnął Go w głowę
H: Ehgm.. - Odchrząknął.
Jo: Już... - Wyprowadziła Ich wszystkich z pokoju, a my wróciliśmy do swojej czynności...


_______________________________________________________


Wiem, że starsznie, starsznie krótki i bez sensu, ale musiałam coś dodać!
Jutro dodam dwa posty, albo nawet trzy, ale po północy : )
~ Mrs.Horan xx



poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 20.

***Ashley***
Po tym jak wróciliśmy poszliśmy wszyscy spać.. Dzień pełen wrażeń, niestety tych raczeń smutnych..
Co zrobić.. Takie życie, ale ja dalej nie wierzę, że to Jade powiedziała, to nie w Jej stylu...
I chyba jestem Jej przyjaciółką, nie?
Ale może troszeczkę racji?
Louis jest świetny! Tylko przcież ja mam chłopaka, Harrego! I to Jego kcoham.
Tylko Jego. Nikogo więcej.
Leże tak w łóżku moim i Harrego, od kiedy Jarry (złączenie imion Harrego i Jade. TO TYLKO SKRÓT!) jest w szpitalu nocuję u 1D... Ale dziwnie tak, że Harrego nie ma.. Smutno. Nie wesoło. Czyli smutno..
Zawsze coś się dzieje w łóżku, bez skojarzeń! Ale, no nie wiem, się spychamy szczypiemy.. Łaskoczemy, czego nienawidzę!
Nie wytrzymałam, zamknęłam oczy i natychmiastowo zasnęłam...
***
Obudził mnie Liam mówiąc, że trzeba jechać po Harrego! Ale się cieszę! Wstałam tak ekspresowo, że uderzyłam Liama... Ale to szczegół.
Jestem rozkojarzona. Szybko wzięłam to z szafy i poleciałam do łazienki. Umalowałam się jeszce i uczesałam w niesfornego koka i poganiałam resztę.. Oczywiście jak to Louis..
Lo: Nie ma mojej skarpetki! Zayn, Ty złodzieju!!! - Rzucił się na Mulata.
Z: To nie ja! Cymbale!
Lo: Wziąłeś ją!
Z: Ty i tak kurwa skarpetek nie nosisz!
Lo: Wziąłeś!
A: Kurna, Louis zaraz tą skarpetkę Ci wypierdole przez okno! Dalej! - Po 10 minutach WSZYSCY, Joanne, ja, Lou, Zayn, Niall i Liam wyszliśmy z domu.
Pojechaliśmy do szpitala..
***Harry***
Obudziło mnie słońce, które mocno świeciło mi w oczy... Nienawidzę tego... Przyszła pielęgniarka zmierzyła mi tempraturę i po Niej wszedł lekarz, który pytał o samopoczucie i tak dalej i wtedy właśnie weszli... ONI..
Oni w sensie..
A&Jo&Li&N&Z&Lo: Cześć! - Właśnie Oni.. Rzucili się na mnie mnie przytulając... Chyba zapomnieli, że wczoraj się też widzieliśmy, no ale mniejsza...
Le: Panie Styles. Proszę podejść do recepcji, dostanie pan wypis i droga wolna. - Uśmiechnął się, a ja pociękowałem. Ubrałem się i wyszliśmy z resztą do recepcji, neistety msieliśmy trochę poczekać..
Więc zostałem z Ashley i czekaliśmy na wypis, a reszta poszło odwiedzieć Jade...
Usiedliśmy na krzesełkach. Ash obok mnie. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
A: Jak się czujesz, kochanie?
H: Teraz? Wręcz rewalycjnie. - Musnąłem Jej usta.
A: To dobrze...
H: Ale wiesz.. Będziesz musiała mi to jakoś wynagrodzić..
A: Już chyba wiem, ale...
H: Nie ma ale. - Po raz ostatni musnałem Jej usta, bo przed Nami stała pielęgniarka z wypisem..
***Zayn***
Poszliśmy do Jade, ale ta dalej była w śpiączce.. Więc tylko coś tam Niall do Niej poszeptał i poszliśmy po Ash i Harrego.
Pojechaliśmy do domu.
Ash i Hazza na wejście zaczęli się całować i dążyć do pokoju swojego.. My poszliśmy do ogrodu i siedzieliśmy tak w milczeniu..
Wreszcie Louis wciągnął do basenu Nialla i się częło...


__________________________________________________________________


Please.
:)
Komentować!
~ Mrs.Horan xx

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 19.

***Liam***
Dlaczego teraz się wszystko sypie? Nie mamy koncertów, wywiadów... Fani są oburzeni.
Też mi jest żal, że nie mogę teraz robić tego co jeszcze dwa miesiące robiłem, czyli, codzienny pośpiech, żeby nie spóźnić się na wywiad, bądź na koncert..
Ale bez Harrego nie możemy występować, nawet nie chcemy.. One Direction nie istnieje bez któregoś z Nas. Po prostu nie istnieje.
Dziwnie tak się teraz czuję.. Za około osiem miesięcy zostaną tatą, chyba..
Moi rodzice nic o tym nie wiedzą.. Za dużo jest tych spraw.. Czasami myślę, że lepiej jest wziąć sznurek i iść się powiesić...
Nic lepszego czasami nie pozostaje..
Joanne właśnie siedzi z Ashley i rozmawiają o ciuszkach, łóżeczkach i tym podobnym.. Czyli jednym słowem o dziecku.
A ja z Niallem siedzimy przed telewizorem i przerzucamy kanały.. Jak takie pedały za przeproszeniem.
Louis już poszedł spać.. Zayna i Perrie jeszcze nie ma..
Ci się kurwa dobrali, szczęśliwa kuwa rodzinka..
Już na pawdę wolę jak Ich nie ma.. Nie mogę patrzeć na Perrie! Wiem..
Głupio robię, że nienawidzę dziewczyny mojego najlepszego przyjaciela, ale... Tylko widzę jak kupuje te różne błyskotki.. To nie jest związek, mogę się założyć, ze gdyby Zayn tyle nie zarabiał Perrie z Nim by nie była. Tak.. To nie jest kobieta dla Niego.. Jestem tego pewien. Na 100%...
***Ashley***
Ale nuda w domu.. Bez Harrego i Jade...
Nagle zadzwonił telefon, Nialla. Ten się zerwał z kanapy i Go odebrał.
N: Słucham?... To nie możliwe.. Da sobie radę! Dobrze, zaraz będziemy... - To były słowa Nialla..
A: Co jest?! Coś z Jade, Harrym!? - Zapytał już nieźle roztrzęsiono.
N: Jade już... No... Nie umarła... Ale nie oddycha samodzielnie i... No.. Wiecie.. - Powiedział przez płacz, ten musi mieć kiepsko... Przykro mi...
A: Niall.. - Przytuliłam mocno chłopaka.
N: Jedziemy?
A: Jasne. A wy? - Spojrzałam na Louisa, Joe i Liama.
Li: No ba. - Wyszliśmy szybko z domu i pojechaliśmy w pośpiechu do szpitala..
Jezu, to wszystko jest takie straszne..
No, nie straszne, ale...
Wiecie... Te białe ściany korytarzy.. I niewinna Jade która leży w jednym z twardych, niewygodnych łóżek, taka zimna.. I blada strasznie...
To jest jakiś koszmar..
Straszne to jest..
Niall musi patrzeć na Jej zimne ciało... W ogóle nie ruszające się...
Do sali właśnie wszedł lekarz .
Powiedział Nam, że będzie dobrze, ale... Nie dokońca... Powiedział, że to zależy od Boga.. Czy będzie dobrze, czy źle.. Czy Jade przegra walkę?
Nie może... Musi wygrać. My ją za bardzo kochamy.. W szczególności Niall...
Nie może tak po prostu odejść, życie dla Nas dopiero się zaczyna, Ona nie może teraz umrzeć! Nie może!
Ale co my możemy zrobić!?
Co?!
Wszystko w rękach Boga.
Weszliśmy do Harrego przy okazji...
***Harry***
Siedzę sam.. Nuda jak nie wiem.. Mam tylko telefon.. Nic poza tym.. I rzeczy, jedzenie jakieś.. Wiadomo. Oddał bym wszystko, żebym mógł już wyjść stąd i przytulić Ashley...
Moje tymczasowe marzenie się spęłniło! Zobaczyłem Ją razem z Louisem, Liamem, Joanne i Liamem..
Usiedli na łóżku..
H: Wiecie o Jade? - Zapytałem niepewnie po Ich minach...
A: Tak..
H: Lekarze powiedzieli, że jutro opuszczę szpital.. Ale co z Jade nie wiem..
A: Fajnie. - Musnęła mój policzek.
Posiedzieliśmy jeszcze tak z godzinkę i gromadka poszła do domu, a ja zasnąłem...


______________________________________________________________


Please : ).
Taki trochę bezsensu.. Ale w następnym się będzie trochę dziać..
Więc cierpliwie czekajcie : ).
I nie kończę jeszcze pisać tego bloga! *.-
No, komentować!!
~ Mrs.Horan xx

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 18.

***Ashley***
Co? Louis mnie się zapytał czy mnie kocha.. Co ja mam mu powiedzieć? Może prawdę, najszczerszą prawdę? Ale jak.. Nie, nie jak.
A: Louis.. Ja Cię kocham... - Przerwałam, a reszta na mnie popatrzała... Takim wzrokiem... Strasznym.. - Ja Cię kocham jak przyjaciela, i nic więcej.. - Patrzałam mu prosto w oczy.. Te niebieskie oczy..
Lo: A...
A: Nie, Louis, nie ma A, ani B. Kocham Harrego i tylko Jego, Louis. - Ten się lekko uśmiechnął.
Lo: No i dobrze.. On bardziej na Ciebie zasługuje.
A: Nie mów tak.. - Przytuliłam chłopaka.
Lo: Dobra, koniec. Harrego reanimują, walczy o życie, Jade nie wiadomo gdzie jest..
N: Jade na pewno tak nie powiedziała... - Oparł się o ścianę i powoli po Niej zjechał.
Jo: Weźmy się w garść, na pewno wszystko będzie dobrze..
N: Joanne, nie jest dobrze! - Po chwili przyszedł lekarz.
Le: Dzień dobry, czy jest ktoś z rodziny pani Hard?
N: Ja jestem Jej chłopakiem. - Wstał z podłogi i stanął przed lekarzem. - A to są przyjaciele nasi..
Le: No dobrze, a więc.. No żyje, ale...
N: Ale?!
Le: Jest w śpiączce... Nie możemy Jej dobudzić..
N: Jak nie możecie!
Li: Niall... - Przytulił płaczącego Nialla, ja również Go przytuliłam szepcąc mu do ucha, że wszystko będzie dobrze, choć sama w to nie mogłam uwierzyć..
Lekarz poszedł do swojego gabinetu, a my postanowiliśmy wrócić do domu.
***Niall***
Dlaczego, dlaczego akurat Ona? Hmm..? Czy ktoś może mi powiedzieć dlaczego...?
Mieliśmy lecieć do moich rodziców, a tu... No ale takie jest życie... Co można poradzić?
Raz jest gorzej, a raz lepiej...
Nic na to nie poradzimy.. To na pewno nie była wina Harrego, nie mojego brata, musiał to być wypadek, niestety... A że tak się stało.. Trudno.. Najważniejsze, że Oni żyją...
Będzie dobrze, prawda? Nie, musi być dobrze, musi...
Weszliśmy do domu i ja od razu poszedłem do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i kompletnie nie wiedziałem, co mam teraz zrobić.
Więc wziąłem gitarę, kartkę i długopis.. Zacząłem pisać.
***Joanne***
Wiem, że Im jest trudno.. Ale przecież będzie dobrze, będzie..
Razem z Liamem, Ashley i Louisem usiedliśmy na kanapie w salonie. Ta cisza.. Rozpacz, ból..
Jo: Wiem, że jest Wam ciężko, ale..
Li: Wam? Ciebie to nie rusza?
Jo: Oczywiście, że jest mi cholernie przykro! Ale nie możemy siedzieć jak jakieś... - Nie dokończyłam, bo wszyscy usłyszeliśmy jakieś brzdękanie. Dochodziło z pokoju Nialla...
No to wiemy. Po cichutku podeszliśmy pod Jego drzwi..
Słyszeliśmy to..

Dlaczego Ty mi to robisz?
Kochanie, powiedz czemu..
Ty wiesz doskonale, że żyć
Bez Ciebie nie mogę...

Nie mogę...

Co się stało się stało,
Nie odwrócimy tego,

Lecz ja zawsze będę Cię kochał,
Zawsze, zawsze, jesteś moim skarbem.
Kocham Cię i nic tego nie zmieni..

Razem damy radę,
Przejdziemy przez to razem...
Tylko Ty i Ja,
My, we dwoje..

Tylko My..
Damy radę.

Kocham Cię... Jade...


Lekko się wzruszyłam szczerze...
Niall otworzył drzwi..
Fajna wpadka, co nie?
N: A Wy tu czego?
Lo: Kocham Cię i nic tego nie zmieni. - Uśmiechnął się.
N: Ja Ciebie nie i nic tego nie zmieni. - Blondyn też się lekko uśmiechnął.
A: Niall, to było piękne. - Rzuciła się na Niallerka.
N: Moment..

Mam najwspanialszych,
Na świecie przyjaciół.
Właśnie tu są,
I mnie wspierają.


Zawsze są ze mną, 
Gdy ja nie daję rady.
Ashley pomaga mi jak może,
Jestem Jej wdzięczny, na prawdę.

Louis też, kocha mnie,
Ja Go chyba też.
Chociaż nie wiem,
Żartuję, bracie.

Joe, Joanne, Joe
Lubię Cię, kocham Cię.

Liam nie wściekaj się!
Kocham Was. 

_____________________________________________________


Hej, hej, hej! Proszę, pościk!
Z dwoma piosenkami, takimi jak by xd
: )
Tyle, komentujcie!


sobota, 14 września 2013

Rozdział 17.

***Joanne***
Jo: Kim jesteś?! - Troszeczkę się przestraszyłam.. Czemu ktoś dzwoni z Jade telefonu..? Nie rozumiem.
L: Dzwonię ze szpitala, pani Hard i pan Styles mieli wypadek samochodowy.
Jo: Co?! Jaki wypadek?! W jakim szpitalu?!
L: Proszę się uspokoić, karetka Ich przywiozła, są w szpitalu na ulicy Wellbeck Street. Proszę przyjechać..
Jo: Dobrze, My zaraz będziemy! - Rozłączyłam się i pobiegłam do chłopaków.
Niestety przed samym Liamem poleciałam ma twarz.. No ale mniejsza, są ważniejsze sprawy.
Li: Ee.. Żyjesz? - Zapytał śmiejąc się. Miałam ochotę mu przyjebać, a potem się powiesić.
Jo: Harry i Jade mieli wypadek!
N: Jaki wypadek!? - Zobaczyłam Ashley jak Louis Ją przytula, ale w celach dobrych..
A: Harry?! Jaki wypadek?! - Podbiegła do mnie.
Jo: Nie wiem, musieli wracać z Holmes Chapel i musiało coś się stać! Jedźmy, proszę!
N: Jedziemy! - Byliśmy już wszyscy w komplecie, to znaczy Ja, Ashley, Perrie, Jade (z LM), Jessy, Anne, Liam, Louis, Zayn i Niall.. Wpakowaliśmy się do samochodów i odwieźliśmy dziewczyny z LM do Ich willi i sami pojechaliśmy do szpitala.
Po około godzinie dotarliśmy do szpitala. Wyszłam z samochodu i wbiegłam do szpitala.
Szybko zapytałam się na jakim oddziele w jakiej sali są Harry i Jade.
 Pielęgniarka podała mi wskazówki i razem zresztą pobiegliśmy tam..
Sala numer 17..
Są razem na oddziale..
Mają podobne obrażenie z tego co mi pielęgniarka powiedziała.
Usiadłam na krzesełku przed salą.
N: Wejdziemy?
Jo: Louis, wejdź pierwszy.. Błagam Cię! Ja Ich nie mogę zobaczyć w takim stanie w jakim mogą być..
A: Louis.. Liam. - Liam z Louisem weszli powoli do sali..
***Louis***
Mój najlepszy przyjaciel może być w strasznym stanie, a mnie pierwszego wysyłają..
Nie wiem czego mam się spodziewać.
Liam też był trochę zdezorientowany..
Popchnąłem delikatnie drzwi i zobaczyłem Harrego jak leżał w łóżku, był przytomny, odetchnąłem z ulgą.
Jednak nie dostrzegłem Jade.. Miała być w tej sali..
Poczułem łzy na policzkach.. Kocham Jade, kocham Ją bardzo.. Ale nie jak Niall kocha Ją. Bo przecież Jade jest tylko moją przyjaciółką. Nie jestem dla Niej, ani Ona dla mnie. Ja już mam Ją.. Kocham....
H: Louis?
Lo: Nie, ksiądz, jak się czujesz, co się stało?! - Ten tylko westchnął.
H: Bo to było tak..
Lo: Zanim powiesz, gdzie jest Jade?
H: Jade... Jade jest na badaniach, ale nie mogą Jej dobudzić. - Rozpłakał się.
Lo: Harry..?
H: Bo Ona mi powiedziała, że...
Lo: Że co?! - Poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. To był Niall..
N: Spokojnie, chłopaki..
H: Jade powiedziała, że.. Ty Louis..
***Jade(sen)***
Otworzyłam oczy. Leżałam na jakimś czerwonym dywanie chyba.. Nie wiem co to było. Miała na sobie długą, białą suknię... I pełno osób wokół mnie. I Niall?
Ja: Niall?
N: Już jest dobrze, możemy iść.. - Pomógł mi wstać. Ja dalej nie wiedziałam o co chodzi.. Ja byłam w sukni, On był w garniturze.. Czyiś ślub?
Zostaliśmy tylko My na dywanie i zaczęły grać organy... Chwila.. To przecież nasz ślub...
***Harry***
Nie zrobiłem tego wypadku celowo..
To był na prawdę przypadek.. Nie chciałem..
A jak już chciałem ja ucierpieć, nie Jade, Ona jest nie winna.
H: Powiedziała, że Louis się w Niej kocha...
Że Louis bardzo kocha Ashley i jest lepszym chłopakiem ode mnie..
N: Jade tak powiedziała? - Nie wierzył.
H: Tak.. Chyba tak.
Lo: Harry, jak chyba?! - W tym momencie zacząłem się dusić.. Na prawdę, nie symulowałem..
Do sali wbiegli lekarze i pielęgniarki.
Podłączyli mnie pod różne maszyny i zaczęli reanimować. Oni musieli wyjść..
***Louis***
Usiadłem obok Ashley. Spojrzałem na Nią, a po chwili Ona spojrzała na mnie.
Lo: Kochasz mnie? - Ta zrobiła duże oczy i otworzyła buzię, ale nic nie powiedziała.


_____________________________________________________________


Proszę.. Moje siostry (Iza and Joe) tak mnie męczyły, że nie wiem jak wyszło :)
E.. No ten, to chyba na tyle z mojej strony, nie?

Jak coś pytać..
~ Mrs.Horan xx






piątek, 13 września 2013

Rozdział 16.

***Harry***
Co moja matka Ashley powiedziała!
Czekam na Jej odpowiedź, ale milczy.
Mh: Harry, spokojnie, kochanie.
H: Nie mów do mnie kochanie! Gdzie jest moja dziewczyna?!
Mh: Pojechała do domu.
H: Ale dlaczego?!
Mh: No, powiedziałam Jej, że masz trasy.. I że będzie Ją zaniedbywał i...
H: Dość. Nie jesteś moją matką! - Wrzasnąłem na prawdę głośno, bo aż Gemma lekko odskoczyła, mama była na mnie wściekła, że Jej przerywam, ale nie obchodziła mnie już... Matki tak nie robią, prawda? Moja jest taka.. Inna.. Niby chce jak najlepiej, ale właśnie moje serce przeżywa rozpacz..
Mh: Harry, przestań!
H: Jesteś chora! Powinnaś się leczyć! Zniszczyłaś mój związek! Dziewczyna, którą na prawdę bardzo kochałem... Przez Ciebie już Jej nie ma! Dlaczego mi to zrobiłaś!? Jakbyś się poczuła jak ja bym teraz Ciebie z Robinem pokłóciła! Nie, ja taki nie jestem jak Ty! Jestem jak ojciec, ja mam inny charakter niż Ty. Ale chyba już zapomniałaś jak ja Ci pomagałem w ślubie z Robinem, ja się cieszyłem, że wreszcie znalazłaś szczęście, bardzo się cieszyłem, że moja najdroższa osoba w życiu znalazła drugą swoją połówkę! A Ty mi wszystko rozpierdalasz! Niszczysz mnie! Nawet nie rozumiesz co zrobiłaś! jesteś podła! Nie zasługujesz na bycie matką, żałuję, że nie ma teraz ze mną taty, On by mi pomógł, by mnie wspierał, robił jak najlepiej... Tylko Ty nie umiesz!! Zawsze, zawsze! Już jedną dziewczyną przez Ciebie straciłem! Drugiej na pewno nie pozwolę, za bardzo Ją kocham! I jeszcze jedno Ci powiem... I nie boję się tego do Ciebie powiedzieć..
Mam Cię w dupie. - Nie wierzyłem, że na prawdę to powiedziałem.. To własnej matki.. Ale zasłużyła.
Stałem tak jeszcze chwilę w milczeniu i pobiegłem do swojego pokoju, a za mną Gemma i Jade.
Na schodach wpadłem na Robina.
H: Uważaj jak chodzisz! - Palnąłem.. I chyba za ostro, Oni nic mi nie zrobił i.. - Przepraszam. - Wyszeptałem.
Wbiegłem do pokoju. Po sekundzie wpadła Jade i Gem.
G: Harry, przesadziłeś! To jest nasz matka!
H: Nie, to nie jest nasza matka, Gemma! - Wyszukałem telefon i zadzwoniłem do Ashley, nie odbiera..
Zadzwoniłem drugi i trzeci i też nic..
Ona po prostu to zepsuła..
***Niall***
Dlaczego ich jeszcze nie ma?! Jade, Harry nie odbierają telefonu, mieliśmy lecieć do moich rodziców.. Chyba trzeba to odwołać.. ZNOWU.
Zszedłem na dół.. Jade, Jessy i Leigh-Anne siedziały w salonie, przynudzone.
N: Gdzie Zayn i Perrie? - Zapytałem dziewczyn.
Jt: Pojechali na miasto... - Odpowiedziała.
N: Ee.. Możemy o Nich porozmawiać? - Do pokoju wszedł Liam i Louis.
Li: Właśnie, My też chcemy o Nich porozmawiać. - Dziewczyny tylko zrobiły poważniejsze miny i zaczęliśmy rozmawiać. A i właśnie.. Kiedy Liam wrócił? On się teleportuje... O Joanne.. Jakoś nie zauważyłem Jej..
***
Po dość długiej konferencji razem stwierdziliśmy, że Oni nie mogą być razem, tylko jak mamy Ich rozdzielić? I jeżeli na prawdę Oni się kochają? My chcemy tylko dobrze..
Usłyszałem jak mój telefon dzwoni więc zerwałem się z kanapy i pobiegłem do swojego pokoju.
Dzwoniła Jade.
Odebrałam, chciałem Jej powiedzieć, że jestem na Nią zły, ale Ona zaczęła mówić.
Ja: Ash zniknęła! Jedziemy do Londynu już, trzeba szukać Jej!
N: Jak nie mam Jej!?
Ja: Nie wiadomo o co chodzi, matka Harreha coś Jej nagadała!
N: Dobra, wiesz gdzie mieszka?
Ja: Tak, <podaję nazwę ulicy>.
N: Dobra, to My jedziemy Jej szukać, pa. Kocham Cię, buziaki.
Ja: Pa, Niall.. - Rozłączyłem się i wróciłem do reszty, powiedziałem im o Ash i od razu pojechaliśmy Jej szukać. Zaczęliśmy od Jej domu, tyle, że Jej tam nie było. Potem do parku, nic.
Louis, Jessy i Anne (Leigh) poszli do centrum poszukać Jej tam, ale Jej nie było.
Każdy dzwonił do Niej z tysiąc razy, ale nie odbierała..
Martwię się o Nią, jest moją przyjaciółką..
Mogła sobie coś zrobić.. A Harrego mama różnie wpływa na ludzi.
Pobiegliśmy nad jezioro..
Wiem, może dziwny pomysł, ale warto sprawdzić.
No i ....
***Joanne***
Pobiegliśmy nad jezioro.
Właśnie zadzwonił telefon...
Kurwa, akurat teraz?!
Dzwoniła Jade, odebrałam.
Jo: Halo, Jade gdzie jesteście?
(Nieznajomy - Nz)
Nz: Dzień dobry jestem....


_______________________________________________________


Proszę.. : )
Pościk jest. Wiem, ze smutny, ale.. 
I ta końcówka, i ta przed końcówka, że tak powiem xD
Wiem, nie w tym momencie zakończyłam. Ale dowiecie się później o co chodzi :)
I DZISAJ URODZINKI NIALLA!! HAPPY BIRTHDAY NIALL!! 

NA TWITTERZE JEST W TENDACH #HAPPYBIRTHDAYNIALLFROMPOLAND : )
~ Mrs.Horan xx


czwartek, 12 września 2013

Rozdział 15.

***Jade***
Obudziło mnie słońce wpadające do pokoju przez okno..
Tworzyłam delikatnie oczy, Gemma też nie spała, chociaż po Jej minie można wywnioskować, że chętnie by dalej poszła spać.
G: Wstajemy?
Ja: Nie.
G: To nie. - Przewróciła się na drugi bok, gdy pokoju wpadł w piżamie i zaczął się drzeć..
H: Wstawać!!!
Ja: Spier... - Gemma za mnie dokończyła.
G: Dalaj! - Podniosła się z łóżka patrząc na milczącego Harrego, po czym znowu opadło na wyrko..
H: Ashley! Ashley nie ma!
Ja: Co!? - Wstałam z łóżka.
G: Jak nie ma?! - Gem również wstała.
H: Obudziłem się i chciałem się przytulić do Ash, a Jej nie było! - Wariował lekko.
Ja: Trzeba Ją poszukać! - Gemma podała mi ubranie. Gem też się ubrała i  poszliśmy do salonu.
Harry chodził jak opentany po domu..
Jakby zgubił najcenniejszą rzecz, zaraz Ashley jest Jego cenną, najcenniejszą rzeczą, no.. Dziewczyną...
H: Gdzie Ona jest!?!?!?
Mh: O co chodzi Harry? - Zapytała Anne wchodząc w szlafroku i ziewając do salonu.
H: Ashley! Nie ma Jej.
Mh: Ah tak..
H: Co?
Mh: Chciała rano Nam zrobić śniadanie i ja Jej powiedziałam...
H: Co Jej powiedziałaś!?
***Joanne***
Po wczorajszym seansie Liam odprowadził mnie do domu. Niestety mama Nas razem zobaczyła.. Wyszła przed dom i powiedziała, żeby Liam wszedł na chwileczkę do Nas, ale Liam powiedział, że nie może w związku z czym mama zaproponowała, że dzisiaj przyjdzie... Właśnie o godzinie 15 ma przyjść na obiad. Ja się szykuję... Nie wiem kompletnie co mama ubrać!
Po 15 minutach ubrałam się i zeszłam na dół.
Mama gotowała obiad, a tata siedział na kanapie i oglądał telewizję.
Niech to szlag.. Akurat leciało Best Song Ever ..
Ta: Jakie to są pedały, prawda Joanne? - Skrzywiłam się.. - Joanne?
Jo: Ee.... Ten chłopak... Albo ten drugi chłopak...
Ta: Podobają Ci się? - Zaśmiał się.
Jo: Ee.. Któryś z Nich będziesz ojcem mojego dziecka, ten jeden jest moim chłopakiem i przyjdzie On za dokładnie dwadzieścia minut. - Ojciec zrobił wielkie oczy..
Ta: To taki żart był? - Zaśmiał się nerwowo z nadzieją.
Jo: Nie. - Odpwowiedziałam poważnie. W dobrym momencie mama zawołała, że muszę Jej pomóc. Pobiegłam do kuchni.
Pomogłam mamie dokończyć wszystko i zaniosłam na stół.
Usłyszałam dzwonek od drzwi, pobiegłam Je otworzyć. Liam. Przytuliłam Go mooocno i wszedł do domu.
Li: Dzień dobry.. - Powiedział niepewnie. - Liam - Po chwili dodał.
Ta: Dzień dobry. Mów do mnie Thomas.
Li: I dzień dobry. - Pocałował dłoń mojej mamy.
Ma: Dobrze, Liam mów Angelina. - Uśmiechnęła się
Usiedliśmy do stołu.
***
Po zjedzeniu obiadu poszliśmy porozmawiać. Oczywiście moi rodzice musieli się pytać jak to jest w takim zawodzie. W sensie, tyle fanek, jak to ogarnia... Na szczęście udało Nam się wyrwać na spacer..
Li: Twoi rodzice są bardzo mili. - Powiedział.
Jo: O żebyś się nie zdziwił...
Po jakiś.. Mm.. 30 minutach wróciliśmy do domu. W sumie tylko po moje rzeczy i poszliśmy do chłopaków.
Harrego, Ashley i Jade w dalszym ciągu nie było.
Była już 16:50... Mieliśmy lecieć do Mullingar, a Ich nie ma!
Znowu Nam nie wyszło.


________________________________________________________


Jest post, baaaaaaaaaaaaaardzo krótki, ale będą one często.. Będę się STARAŁA dodawać codziennie po dwa posty.. Ale wiecie, szkoła, przyjaciółki, drugi i trzeci blog...
No tyle Wam powiem.
KOMENTUJCIE!
~ Mrs.Horan xx





sobota, 7 września 2013

Rozdział 14.

***Joanne***
Świetnie, Te Iditoki sobie pojechały z Hazzą to Jego rodziców, a ja tu sama siedzę z Nimi..
Z: Idziemy na miasto?
Jo: Sorrki, ale ja muszę iść do domu..
Li: Ja Cię odwiozę! - Od razu się zerwał z kanapy i poszliśmy do przedpokoju. - Wiem, że nie jest Ci dobrze w tym towarzystwie...
Jo: Kurde, Liam, Ci debeli sobie pojechali do Holmes Chapel!
Li: Chodź, jedziemy do kina. - Uśmiechnął się i wyszliśmy z domu wsiadając do Jego samochodu i ruszając do kina.
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do centrum.
Liam zaparkował przed kinem. Niestety do wejścia jest jakieś 200 metrów.. A fanki już Nas zauważyły.
Lekko otworzyliśmy drzwi auta, a fanki już na Nas napadły.
F: Szmata! Puszczalska Szmata!
Li: Przestań tak o Niej mówić! - Liam stał obok mnie.
F: Ja tylko mówię prawdę!
Li: Nie znasz Jej! Nie mów o Niej tak!
F: A Ty Ją znasz?!
Li: Tak. A teraz odejdź i nie rób zamieszania.
F: Puscza...
Li: NIE ROZUMIESZ, ŻE NIE MASZ TAK DO NIEJ MÓWIĆ?! ONA TAKA NIE JEST! NIE ROZUMIESZ TEGO!? - Liam na prawdę sie wkurzył.. Fanka lekko się przestraszyła.. Odbiegła. Liam złapał mnie za rękę i ruszyli stronę kina.
Jo: Liam, nie musiałeś tak krzyczeć na Nią, nic się nie stało. - Liam się zatrzymał i spojrzał mi w oczy.
Li: Stało się. Obrażała Cię, a ja nie pozwolę na takie traktowanie moich bliskich osób.
Jo: Jestem Ci bliska? - Uśmiechnęłam się.
Li: Bardzo. - Musnął mój policzek i weszliśmy do kina.
Liam kupił bilety i poszliśmy na... SMERFY. Mogłam nie pozwalać wybierać filmu Liamowi..
***Ashley***
Dojechaliśmy do domu rodziców Harrego.
G: Hej, braciszku. - Zauważyłam dziewczynę siedzącą na schodach, zapewne to była Jego siostra. - Żartowałam. Gemma jestem. - Wstała ze schodów i podała Nam rękę.
A: Ashley DiLaurentis.
Ja: Jade Hard.
H: Ahsley to moja dziewczyna, a Jade jest dziewczyną Nialla i przyjaciółką Ashley.
G: Fajnie. Chodźcie, mama zrobiła obiad. - Weszliśmy do domu.
(Mh - Mama Harrego)
Mh: Cześć Harry! - Przytuliła Go. Ten jednak zrobił skwaszoną minę.. Ale co się dziwić, matka Go rzadką widzi.
H: Mamo... - Wysyczał.
Mh: Oj, Harry, daj spokój! - Ścisnęła Go jeszcze bardziej, a ten zrobił się czerwony.. Lekko z Jade się zaśmiałyśmy. Matka Harrego Go puściła i spojrzała na nasze osoby.
H: Mamo, to jest Ashley, moja dziewczyna, a to Jade, Nialla dziewczyna i przyjaciółka Ashley... - Przywitałyśmy się z mamą Harrego. Jest Ona bardzo miła. Ze schodów zszedł ojczym Harrego, Robin.
R: Harry, jak miło Cię widzieć. - Również się przytulili.
H: To jest..
R: Wiem, Harry, wiem.
Ja&A: Dzień dobry. - Uśmiechnęłyśmy się w stronę ojczyma Harreha.
Mh: Chodźcie dzieci do jadalni, obiad już na stole.
H: Już nie takie dzieci.
Mh: Harry, słoneczko, Ty zawsze będzie moim małym bąbelkiem. - Uśmiechnęła się i pocałowała Harrego w policzek. Gemma stała obok i zaczęła się śmiać, a potem Jade i ja nie wyrobiłam... Harry się zaczerwienił.
Weszliśmy do jadalni.
***
Zjedliśmy obiad, podziękowaliśmy i wstaliśmy od stołu.
H: Dziewczyny, pójdziemy się przejść i wracamy?
A: Tak.
Mh: Harry, źle u Nas jest? - Oburzyła się Anne.
H: Nie, mamo, nie. Ale jutro lecimy z resztą do Mullingar.
Mh: Zostańcie na noc, zdążycie.
H: To chyba nie jest dobry pomysł.
R: Harry... - Harry spojrzał po kolei na mnie i na Jade.
H: No okej. - Uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy z domu rodzinnego Harrego. Gemma poszła z Nami.
***Jade***
Poszliśmy z Harrym, Gemmą i Ash na jakąś polankę.
Była niewielka, ale nikogo tam nie było. Pusto. Były tylko drzewka, małe błotko i zielona trawa,
H: Widzicie to drzewo? - Kiwnęłyśmy głową. - To właśnie tutaj pierwszy raz całowałem się z dziewczyną, opieraliśmy się o to drzewo. - Uśmiechnął się na co my tak samo zareagowaliśmy. - Stare, dobre czasy... - Westchnął.
G: Oj, Harry, nie tak stare! <śmiech>
H: Ha, ha, ha...
A: Harry, czyli my zostajemy na noc?
H: Tak, a nie chcesz?
A: Nie, ja chcę, mi pasuję. - Uśmiechnęłam się szczerze.
***
Pochodziliśmy jeszcze chwilę, chwilę która trwała z dwie godziny po tych polanach i wróciliśmy się do domu.
A: Harry, a Ty przypadkiem nie miałeś jakiejś misii do wypełnienia?
H: Wykonana.
A: Kiedy ją zrobiłeś? - Zdziwiłam się lekko.
H: Ah, Ash... Ta misja to było zaciągnięcie Cię tu.
A: Nie rozumiem.
H: I lepiej.. Idziemy?
A: Tak. - Weszliśmy do starego pokoju Harrego. Gemma dała mi swoją piżamkę i poszłam wziąć szybki prysznic. Była już 22, mama Harrego już spała, bo była zmęczona, jak mówiła przy obiedzie.
Po mnie poszedł umyć się Harry. Harry zostawił kilka ubrań w domu 'wrazie co', jak to On powiedział.
Na szczęście Hazza miał duże łóżko, bo było by kiepsko...
Harry już leżał w łóżku i dokładnie przyglądał mi się jak pletłam warkocza, a że mam długie włosy trochę to trwało.
H: Jesteś...
A: Tak, jasne. Śpij. - Zawiązałam gumeczkę i wskoczyłam obok Harrego, ten przytulił mnie i tak zasnęliśmy.
***Zayn***
Razem z Niallem, Louisem, Jade, Jessy, Leigh-Anne i Perrie spędziliśmy cały wieczór na oglądaniu filmów, chłopacy wyraźnie nie byli z tego zadowoleni, lekkie zamieszanie w domu było..
Z Mayą też tak spędzaliśmy wieczór. A pro po May... Trochę za Nią tęsknie, brakuje mi Jej.. Ona zawsze czekała na mnie w Londynie, a z Perrie musi się zgadać... Jak ja mam wolne, Ona go nie ma...
Ale dzwonimy do siebie i jest chyba okey.. Ale ja nie wiem co Ona robi po koncercie.. Nie mamy chyba do siebie zaufania... Czy ten związek ma sens? Czy Nam się uda? Bardzo lubię Perrie. Ale przecież nie tylko chodzi o to w związku, bo co to jest za związek na odległość? Tylko rozmawiamy przez telefon bądź przez skype, i to tyle. Ale po zerwaniu z Mayą właśnie wtedy to Perrie mnie pocieszała.. Ale właśnie.. Jak doszło do zerwania.. Ja zerwałem z Mayą, nie dawałem sobie w tamtej chwili rady. Nie umiałem chyba. Ona była wspaniała, brakuje mi teraz Jej zapachu, jak Jej chude i zgrabne palce wędrowały po całym moim ciele.
Ale ja mam dziewczynę.. Już nie ma mnie i May.. Choć i tak nie mogę zapomnieć o May. Jak Ją widzę na ulicy moje serce przestaje bić, świat się zatrzymuje. Tylko Ona, zawsze uśmiechnięta. Ale wtedy przeze mnie była w rozpaczy,  pamiętam jak powiedziała, że damy sobie radę, ale musimy trzymać się razem, a ja głupi Jej nie uwierzyłem.. Jestem Idiotą.

P: Zayn, Gwiazdko, co tak myślisz?
Z: Dlaczego powiedziałaś do mnie Gwiazdko? - Spytałem lekko zły, nie lubię gdy ludzie widzą we mnie gwiazdę, a nie zwykłego Zayna, chłopaka z małego miasteczka.
P: Nie wiem, tak jakoś.
N: Zadzwonię do Jade. - Wyszedł z pokoju. A ja dalej pogrążyłem się wspomnieniami z przed miesiąca.
***Niall***
Co Oni tak długo nie wracają...
Może coś się stało?
Wykręciłem numer.
Ja: Halo?
N: Hej, okej wszystko?
Ja: Tak Niall, nie mogę rozmawiać, będziemy jutro, zostajemy na noc w domu Harrego, pa. Kocham Cię. - I się rozłączyła.
Schowałem do kieszeni telefon i poszedłem się położyć.


______________________________________________________


Mi się ten rozdział podoba, nie wiem jak Wam. 
Na końcówce, na Zayna perspektywie się jakoś... Nie wiem jak to nazwać xdd Ale inaczej się poczułam jak to pisałam.
Komentujcie.
~ Niallinka ♥ Xx'

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 13.

~~~Miesiąc póżniej~~~
***Jade***
Ten miesiąc był nudny.. Mieliśmy jechać do Mullingar, ale jednak nie. Rodziców Nialla nie było, więc jedziemy już jutro. Jedziemy wszyscy na dwa dni.
Z Niallem mi się układa cudownie, ale mi się tak wydaję.. Ashley i Harry też wiecznie zakochani. Zayn i Maya się rozstali.. Ale to chyba tylko chwilowe, Maya się zauroczyła w innym chłopaku. Ale z dziewczynami mamy cały czas kontakt z Nią. Ona chcę wrócić do Zayna, ale Zyan nie chce, Zyan też już poznał swoją sympatię. Parrie Edwards, tak to ta z Little Mix..
Właśnie idziemy wszyscy do lekarza z Joe, dzisiaj jest pierwsze USG.
Chłopaki wczoraj wrócili z trasy koncertowej, teraz mają jakieś dwa tygodnie luzu.
Ashley została dziewczyną Harrego... Wreszcie, każdy na to czekał.
Weszliśmy do budynku, na drugie piętro.
Ja: Joanne, to tylko USG..
Jo: Nawet nie wiesz jakie to są nerwy!
Ja: No nie wiem!
N: Chcesz się dowiedzieć?
Ja: NIKT NIE PYTAŁ CIĘ O ZDANIE!
N: Nie mogę się udzielać?
Ja: Nie. - Musnęłam Jego policzek.
N: Zawsze lubiłem się droczyć z dziewczyną, ale z Tobą się boję.
Ja: No co Ty? <śmiech>
Le: Pani Cook, proszę do gabinetu. - Lekarz wyszedł ze swojego gabinetu wołając Jaonne. - Ewentualnie może wejść mąż.
Jo: Nie mam męża..
Le: Chłopak...
Jo: Nie mam chłopaka.
Le: Ojciec dziecka! - Ruszyli się Liam i Zayn. - Chyba jeden ojciec jest z tego co wiem.
Z: W tym przypadku nie.
Li: Kolega dobrze mówi. - Lekarz tylko zrobił dziwną minę i razem z Joanne i chłopakami weszli do gabinetu.
***Joanne***
Zajebiście, nie wiadomo co sobie ten lekarz pomyśli o Nas... Banda debili.. Te dwa słowa szczere to Nas opisują.. Bo połączenie czterech głupich dziewczyn z piątka mega przystojnych gwiazd wychodzi z tego tylko jedno..
Usiadłam na krzesełku, a obok usiadł Liam, Zayn stał za nami.
Le: Kto jest ojcem?
Jo: Albo On, albo On.
Le: Rozumiem.... To pierwsze USG?
Jo: Tak..
Le: To proszę na fotel. - Rozłążyłam się na fotelu tak jak ginekolog kazał.
***Ashley***
Ja: Ej, chyba wszystko okej, nie? Siedzą tam już 10 minut!
A: Jade, ogarnij się! Przecież to USG, ono chwilę trwa!
Ja: Joanne to moja najlepsza przyjaciółka!
A: OGARNIJ SIĘ! NIC JEJ NIE JEST! A Ty Horan mogłeś uważać z kim się wiążesz...
Ja: MASZ COŚ DO MNIE!?
A: Nie, ale wiedziałam, że to Cię na chwilę ogarnie. - Drzwi się otworzyły. Jade jak torpeda wystrzeliła do Joanne.
Ja: Nic Ci nie jest!?
Jo: Ee... Nie?
N: Wariuje.
Ja: Ja !? JA!? JA WARIUJĘ?!
A: Niall, zrób coś! - Ten tylko Ją objął i zaczął Ją namiętnie całować co Ją uciszyło.
Jo: Pasuje.
A: I jak?
Jo: Wiesz, na razie widać tylko zarodek, ale tak okej jest.
Li: Jest piękne.
Jo: Liam, nie było Go widać..
Li: Nie prawda.. - Szybko upuściliśmy budynek i pojechaliśmy do domu.
W domu czekała Nas wielka niespodzianka... Przynajmniej dla Zayna..
Weszliśmy do środka, a w salonie siedziały dziewczyny z Little Mix. Zayn od razu pobiegł przytulić Parrie. Nie miałam nic do Parrie, ale coś mi nie grało z Nią.. Zayn się zmienił, jest inny.


Z: Perrie! - Całował się z Nią jakby się niewidzieli przez kilka lat, a się kilka dni temu na trasie spotkali..
P: Hej. - Powiedziała miło Perrie.
(Jt - Jade Thirlwall)
Jt: Jade. - Wyciągnęła rękę w naszą stronę.
Ja: Jade. - Uśmiechnęłam się. Zaponazłyśmy się. Bo wtedy widziałyśmy tylko Perrie.
Z: To co robimy?
Ja: Ja... Mnie boli głowa. - Wstała z kanapy i ruszyła w stronę schodów, które prowadziły na pierwsze piętro. Wstałam za Nią.
***Jade***
Nie widzi mi sie Perrie z Zaynem jako szczęśliwa rodzinka Malików... Nie, nie, nie... Nic do Niej nie ma, naprawdę! Jest to świetna dziewczyna, ale chyba nie dla Zayna. Chciałabym, żeby wrócili do siebie z Mayą, ale przecież ja za Nich decydować nie mogę...
A: Zaczekaj, Jade. - Weszła za mną do mojego i Nialla pokoju. - Chodzi o Perrie i Zayna, tak?
Ja: Tak.
A: Masz rację, Oni do siebie nie pasują..
H: Co robicie? - Do pokoju wszedł Harry.
A: A co?
H: Moja mama powiedziała, że muszę do domu pojechać, urywacie się ze mną? Bo widzę, że nie przepadacie za dziewczynami.
A: Chętnie.
H: To lecim. - Przebrałyśmy się z Ash. Ja w to, a Ash w to.  Zeszliśmy po cichu ze schodów, żeby nie robić zamieszania, że jedziemy. Ale coś nam to nie wyszło.
N: Gdzie jedziecie?
H: Do moich starych. Będziemy wieczorem.
Ja: Pa, kocham Cię. - Wyszeptałam i musnęłam polik Blondyna.
Wyszliśmy z domu wsiadając do samochodu. Oczywiście nie obyło się bez 'walki' kto siedzi z przodu, ostatecznie wyszło, że ja.
Usiadłam z przodu i Harry odpalił silnik.
Jechaliśmy już tak z godzinkę. Prawie w ogóle się nie odzywaliśmy, ale tą ciszę przerwał Harry.
H: Nie lubicie Perrie, prawda?
Ja: Kurde, Harry. Nie chodzi o to, że Jej nie lubimy, tylko to, że jest z Zaynem... No, nie pasują do siebie..
H: Wiem.
A: I co?
H: Co, co?
A: Nie robisz nic z tym? To Twój przyjaciel!
H: To jest Jego życie. Dojechaliśmy.


______________________________________________________________


Jest post.. Na moje nie jest On aż tak zły. 
Przynajmniej końcówka w miarę fajna.. 
Ale mały szok, co?
Sorry, że zrobiłam miesiąc później, ale ciągnąć te dni i ciągnąć to bezsensu .. 
No.. Komentujcie i na moje to tyle. : )
A no i przepraszam Was, że dodaję tak nieregularnie, ale wiecie 6 klasa, już się do egzaminów przygotowujemy więc lipa .__. 
Ale mogę Wam obiecać, że jeszcze bloga nie kończę prowadzić.
~ Niallinka ♥ Xx'





niedziela, 1 września 2013

Rozdział 12.

***Jade***
Ehh.. Cały Niall... JEDZENIE..
N: No, ludzie..!
Ja: Co chcesz, Głodomorze?! Dzisiaj głodówka!
N: Nie, nie możecie mi tego zrobić! Nie teraz, kiedy na prawdę muszę!
Ja: Dlaczego..?! - Krzyknęłam patrząc się w górę.
N: Też Cię kocham.
Ja: Ja Ciebie nie. - Udałam obrażoną.
N: Jak nie?!
Ja: Zabrałeś mnie na to wielkie gówno!
N: Nie przeżywaj.. - Zachichotał.
Ja: Uwierz, nie zrobię Ci nic do jedzenia do końca roku!
N: Pierdolę..
Li: Zajebiste przedstawienie, ale może tak jakoś...
N&Ja: NIE!
Li: Ja się nie odzywam. - Odszedł zrezygnowano..
Ja: Ale możesz wrócić.. <śmiech>
Li: Ja już pójdę się położyć...
Ja: Ja też się pójdę położyć... Zmęczona jestem.
N: Aa.. Jade...
Ja: Co? - Uśmiechnęłam się do Niego.
N: Ee... Jak by Ci to powiedzieć.. Jutro lecimy do Mullingar.
Ja: My..? MY?!
N: Ja i Ty.
Ja: Żartujesz?
N: No, nie.. Jak już jesteś moją dziewczyną..
Ja: Ja tam umrę!
N: Spokojnie..
Ja: KURDE NIALL, NIE SPOKOJNIE!
Jo: Jade... To tylko rodzina Nialla.
Ja: Ale mi jest głupio, że... Moja rodzina jest taka... No..
N: Nie przejmuj się. - Złożył na moich ustach pocałunek...
Ja: Ale już jutro?
N: Mama...
Ja: A tylko będę tam Twoich rodzice..?
N: Szwagierka, brat i Ich synek. - Uśmiechnął się
Ja: Boż...
N: Jade..
Ja: Możesz mnie już zabić.. Ja na pewno się tam jakoś ośmieszę!
N: Nieprawda.
Ja: Kuźwa, i się z Nim dogadaj. - Pocałowałam Nialla w policzek i poszłam do pokoju. Wzięłam piżamkę, którą kiedyś tutaj zostawiłam i poszłam się umyć.
Rozebrałam się i przemyłam twarz tonikiem po czym nalałam wody do wanny.
Przejrzałam się w lustrze i się uśmiechnęłam.
Weszłam do wanny. Piana okrywała moje gołe ciało. Usłyszałam, że ktoś naciska klamkę. Lekko się przestraszyłam.. Zobaczyłam, że to Niall. Nie wiedziałam co mam zrobić... W końcu jest moim chłopakiem, ale...
Ja: A to tak ładnie wchodzić? - Zapytał i się uśmiechnęłam szeroko.
N: Nie wolno?
Ja: A wolno?
N: Ja mogę wszystko. - Oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej i się mi przyglądał. - Jesteś piękna.
Ja: Dziwnie się czuję.. Tak patrzysz się na mnie..
N: No co? Jesteś piękna.
Ja: Nie sądzę tak...
N: Pierdolisz. <śmiech>
Ja: A możesz wyjść?
N: Nie. - Pokręcił głową.
Ja: Ale ja tak nie umiem.... No wiesz! - Zaczęłam się śmiać, a Blondyn wyszedł.
Ubrałam piżamkę i wyszłam z łazienki. Przed drzwiami stał Niall. - Mam Ciebie czasami dość.. - Uśmiechnęłam się do Niego i zeszłam do salonu.
Jo: Ja będę lecieć. Cześć. - Ucałowała Nas wszystkich i wyszła.
Z: Odprowadzę Cię, i tak muszę iść do sklepu.
Jo: Jak chcesz.
Ja: Ashley, możemy porozmawiać?
A: Pewnie. - Uśmiechnęła się i przeszłyśmy do kuchni. A za mną 'poczołgał' się Niall..
Ja: Kurde, no, Niall! Weź spierdalaj!
N: Ja pierdole... - Wyszedł.
A: A więc?
Ja: Bo... Pamiętasz jak wtedy byłam szpitalu?
A: Yy..
Ja: Aha, no tak.. Ciebie nie było, no ale mniejsza.. Była w śpiączce i miałam sen...
A: Jaki sen? I dlaczego tylko mówisz?
Ja: Bo w tym śnie byłaś Ty, ale tak jakby trochę starsza i było dziecko! Dziewczynka, mała, Darcy..
A: Ale ja?!
Ja: Nie wiem! Wydaję mi się, że Ty! I chyba to było Twoje dziecko.. No tak mi się wydaję..
A: Nie, to na pewno nie tak..
Ja: To tak! Ja wiem co widziałam!
A: Kurczę... Ale kto był ojcem dziewczynki?
Ja: Nie wiem.. Ale może to przyszłość? Co..?
A: Nie, no co Ty. - Uśmiechnęła się i poszłyśmy do chłopaków.
***Zayn***
Wyszliśmy z Joanne przed dom.
Dziewczyna była lekko zdezorientowana.
Jo: Chciałeś porozmawiać?
Z: Nie... Znaczy... I tak idę do sklepu..
Jo: A możemy porozmawiać o dziecku?
Z: Jeżeli Ono będzie moje?
Jo: Ja kocham Liama. Ja Go kocham.
Z: Ja to wiem.. Ja wiem, że Ty tylko Jego kochasz. Wiem.
Jo: Chodźmy.. - Resztę drogi szliśmy w milczeniu.
Doszliśmy do Joe domu. Stanęliśmy przed domem.
Jo: Dzięki, że odprowadziłeś mnie, bałabym się trochę sama iść... Jest po 23...
Z: Spoko, nie ma o czym mówić. Do jutra. - Pocałowałem Ją w policzek i odszedłem.
Szedłem dalej z rękami w spodniach. Nie było dużo ludzi, nie poznawali mnie..
Czułem się taki.. Wolny..
Przechodziłem obok parku. Jechała dziewczyna na deskorolce. Uśmiechnąłem się do Niej, a ta na mnie spojrzała i wjechała na kamień. Przewróciła się. Pobiegłem do Niej szybko, by zobaczyć czy czasem nic się jej nie stało. Kucnąłem obok dziewczyny.
Z: Hej, wszystko w porządku? - Spojrzałem na Jej twarz.
Dz: Ee.. Tak, wszystko gra.. - Usiadła na deskorolce.
Z: Ale na pewno?
Dz: Tak.
Z: Ee.. Zayn jestem. - Wyciągnąłem w Jej stronę rękę.
M: Maya..
Z: Krew... Zdarłaś kolano. - Dziewczyna spojrzała na nie. Mocno krwawiło.
M: E.. To nic.. Dojadę do domu i będzie dobrze..
Z: Daleko mieszkasz?
M: Jakieś dwa kilometry stąd.
Z: To może chodź do mnie do domu...
M: Nie wiem..
Z: Spokojnie, ja Ci nie nie zrobię. - Wstałem z ziemi i podałem dziewczynie rękę. Wzięła do drugiej ręki deskorolkę i ruszyliśmy do naszego domu..
***Ashley***
To trochę śmieszne... Ja w wizji Jade z dzieckiem..?
Nie rozumiem tego. Chyba do nie jest to co mówiła Jade... Przyszłość..
Ale przyszłość z Jade, w sensie z przyjaciółką.
Usiadłam obok Harrego, a ten objął mnie ramieniem.
H: Zostaniecie na noc?
N: Jade na pewno. - Uśmiechnął się.
H: No wiem, ale to pytanie było ogólnie skierowane do Ashley. - Spojrzał się na mnie.
A: Nie wiem, chyba pójdę do domu.. Mama będzie się martwić.
H: Zadzwoń do Niej.
A: Nie, nie będę Wam robić kłopotów, pójdę już.. - Wstałam z miejsca, a za mną wstał Harry.
H: Odwiozę Cię.
A: Nie trzeba, dam sobie radę. - Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka, a ten i tak wziął klucze od auta i wyszliśmy z domu.
Hazza otworzył samochód i weszliśmy do środka.
Odpalił silnik i ruszyliśmy prosto drogą przed siebie. Kierowałam chłopaka, bo ten nie wiedział gdzie mieszkam...
A: Zatrzymaj się. - Harry zatrzymał się i popatrzał na mnie. - Dziękuję, że mnie odwiozłeś.
H: A Ty myślisz, że za darmo to zrobiłem? - Wpiłam się w Jego usta, przy tym łapiąc Go za loczki rękoma.
Całowaliśmy się tak dłuższą chwilę, aż odsunęłam moją głowę.
A: Pasuje?
H: Pewnie. - Musnął jeszcze raz moje usta. - A.. Ashley.. Zostaniesz moją dziewczyną? - Zapytał niepewnie, a moje kąciki same poszły w górę.
A: Pewnie! - Tym razem to ja wpiłam się w jego usta.
H: Kocham Cię.
A: Ja Ciebie też. A teraz już idę.. - Otworzyłam drzwi, ale przecież jutro Niall i Jade mają lecieć do Mullingar, ale też jutro jest trasa.. Coś tu nie tak... - Harry, ale jak to możliwe, że Jade i Niall jutro lecą do Mullingar, ale też zaczynacie trasę?
H: Kuźwa, myślałem, że się nie skapniecie... Bo widzisz.. Zaczynamy trasę od Irlandii, i przy okazji pojedziemy do Mullingar... I Ty i Joanne i Jade lecicie z Nami.
A: Co?
H: No tak.
A: Nie zdążę się spakować!
H: Zdążysz, zdążysz. - Musnął mój policzek i wysiadłam z samochodu.
W kuchni paliło się światło, a w przy oknie stali rodzice... Zajebiście.
No to po mnie... Pytanie będą typu, kto to był, dlaczego tak późno..
Weszłam do domu.


_____________________________________________________________


Hej, hej, hej i przepraszam, przepraszam, przepraszam. 
Przepraszam Was cholernie, że nie dodaję przez tak długi czas postów, ale wiecie, że teraz zaczyna się szkoła i te przygotowywania i tak dalej .__. 
No przepraszam strasznie..
~ Niallinka ♥