piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 35

MIESIĄC PÓŹNIEJ (mniej więcej 15.11.13r.)
***Ashley***
Właśnie trwa pogrzeb mojej przyjaciółki. Tej młodej, ślicznej, mądrej i zabawnej dziewczyny. 
Nie wiem nadal jak to się stało, że Ona nie żyje... Moja przyjaciółka.. Jade, moja przyjaciółeczka...
Stoimy przy samym grobie Jade. Wszyscy strasznie płaczemy, dla Nas to jest straszna tragedia... Mimo to, że jest Jade tata, jakoś specjalnie się nie interesuje pogrzebem swojej córki... A ta Jego kochanka.... lepiej nic nie mówić. Stoi sobie jakby była nie wiadomo gdzie, ubrana jak pierwsza lepsza dziwka i jeszcze przeklina po nosem typu 'kiedy to się kurwa skończy!', 'mówiłeś, że tylko chwilę!' Masakra...
Pogrzeb się skończył, a Niall cały czas wpatrywał się grób z zdjęciem Jade, a tuż przy Ja gropie jest Jej matki Suzane. Co za tragedia spotkała tą rodzinę... 
***Joanne***
Pogrzeb się skończył... Po długiej namowie Nialla pojechaliśmy do domu. Ten jest przybity.. Strasznie...
Nie wiedzieliśmy co z Nim zrobić, choć sami nie byliśmy tak bardzo happy... Może to nie jest za bardzo w porę, ale poszliśmy do zoo..
Choć wiemy, że gdzieś tam Jade przy Nas czuwa. Mieliśmy do przejechania zaledwie kilka kilometrów.
Nagle zaczął mnie strasznie boleć brzuch...
Jo: Liam, wody.. 
Li: A skąd ja Ci teraz wezmę wodę?
Jo: Mi odeszły! - Na te słowa, Zayn gwałtownie zatrzymał samochód i wrzasnął do Perrie.
Z: Co ja mam zrobić?!
P: Jedź do szpitala, debilu! .. Sorry, musiałam. 
Jo: Szybciej, chyba, że urodzę w samochodzie Ci syna!
Li: Zaaaayn!
Z: Louis!
Lo: Ja? - Co za debile... Kurna, ja tu umieram, a Ci się będą przezywać.
Jo: Ja mówię poważnie! Charlie zaraz wyjdzie!
Li: Charlie, Joe trzymajcie się!
Jo: Ty Nas lepiej nie pocieszaj!
***Harry***
Zayn zwolnił, bo znaleźliśmy się już na parkingu. Wszyscy wybiegliśmy z auta. Liam 'czołgając' się z Joanne doszli do izby przyjęć. Joe zaczęła krzyczeć. Ciekawe jak to jest... Pewnie one tylko tak dramatyzują...
Pielęgniarki od razu zajęły się Joanne. Poszliśmy na piętro i czekaliśmy przed salą, gdzie Joanne miała urodzić synka. Do sali mógł wejść tylko mąż, bądź chłopak. Ale Joanne przebłagała, że Ashley z Nią też musi być i była.
Jej krzyki było słychać chyba w całym szpitalu.. Ale to jeszcze nie koniec Jej przygody...


_____________________________________________


Hejka ;) Na to wcześniejsze ADRIAN nie zwracajcie uwagi xD
To takie tam .. xD
Wiem, że bardzo krótki, przepraszam, ale następny będzie dłuższy :)
Jak widzicie połowa porodu Joe jest C: i pogrzeb Jade...
Ale na miejsce Jade potem wejdzie Alex, zobaczycie ;)
Joe urodzi zdrowego chłopczyka, bez obaw ;)
Do kolejnego ;D
~ Mrs.Horan xx


3 komentarze:

  1. IDIOTKA IDIOTKA IDIOTKA IDIOTKA

    OdpowiedzUsuń
  2. JA CHCĘ DALEJ! SŁYSZYSZ?! DALEJ!
    CZEKAM! CZEKAM!

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram Joe. JA TEŻ CHCE KURWA MAĆ DALEJ I JEBNIJ ZA TO DRAMATYZOWANIE HARREMU!
    Izzie

    OdpowiedzUsuń