sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 61.


<LINK - AUSTIN MAHONE - SHADOW

***POCZĄTEK KWIETNIA***
***1D I DZIEWCZYNY MIESZKAJĄ W NOWYCH DOMACH***
***MAYA PRZESTAŁA ISTNIEĆ***
***ZAYN JEJ NIENAWIDZI, ZA TO ŻE NIE POWIEDZIAŁA MU O PRZEPROWADZCE***
***LOUIS POGODZIŁ SIĘ Z ELEANOR***
***ELEANOR JEST W 7 MIESIĄCU CIĄŻY***

***Alex***(01.04.2014r. – wtorek)
Jejku, jak ja się cieszę, że już NIE MAM żadnych tajemnic przed Niallem, i przed innymi również. Kocham Go, wiem, może jestem młoda, ale czuję to i jestem tego pewna. Nawet…. Niall już ustalił datę ślubu. Jak skończę 18 lat od razu bierzemy ślub. Datę mamy na podajże… 15 sierpnia? To jest 10 dni po moich urodzinach… Fajny będę miała prezent urodzinowy. Taaak…
Właśnie dochodziła 6:30. Muszę wstać. NIEEEEEE…. Chłopacy są walnięci. OBIECALI naszym rodzicom, że będą nas codziennie odpierali i przywozili do szkoły. Każdy swoją dziewczynę… Taki pech, nosz! Nienawidzę ich za to, nie wybaczę im tego do końca życia.
Ale na szczęście mieszkamy  jakieś 20km od centrum Londynu, więc 15 minut drogi i jestem w szkole, a za to rodzice mieszkają w przeciwną stronę, więc odwiedzają Nas raz na dwa tygodnie (OŁ JE), choć w moim przypadku to wujkowie raz na miesiąc przyjadą, ja wolę do Nich jechać z Niallerem, do mojego kochanego kuzynka Dana..
Mniejsza, wstaję….
Po trzech minutach wstałam i popaczyłam na Nialla. On tak słodko śpi! Tylko mu fotę trzasnąć!!! Wzięłam szybko do reki iPhon’a i strzeliłam mu fotkę jak śpi. Ustawiłam ją sobie na tapetę. Awwwwwww….!
Ubrałam się i stanęłam obok Nialla.
Ax: Niall.
Nic.
Ax: Niall.
Nic.
Ax: Nialler……!
Nic.
Ax: NIALLER!
Nic.
Ax: NIALL TY PACANIE ŁYSY WSTAWAJ, BO SIĘ SPÓŹNIĘ DO SZKOŁY I JUŻ NIGDY MNIE NIE ZOBACZYSZ, BO MOI RODZICE BĘDĄ MYŚLELI, ŻE JESTEŚ NIEDORZWINIĘTYM BACHOREM, KTÓRY NIE POTRAFI DOTRZYMAĆ OBIETNICY! – Wydarłam się.
N: Dobrze, że tylko by myśleli. – Odpowiedział bardzo spokojnie.
Ax: Jak za 10 minut nie będziesz gotowy to pakuję swoje rzeczy i się wyprowadzam!  - Odwróciłam się na pięcie i poszłam do kuchni.
Jo: Dzień dobry, Alexandro. Jak się spało?
Ax: A spierdalaj.
Jo: Miło.
Li: Dzień dobry, dziewczyny. – Uśmiechnął się.
Ax: Jak Ty to robisz, że Twój facet jest zawsze taki zorganizowany i ogarnięty? – Westchnęłam i usiadłam przy stole.
Li: Dzięki.
Jo: A jak Ty to robisz, że Twój facet już stoi przy samochodzie i czeka na Ciebie.
Ax: Co? – Zmarszczyłam nos ze zdziwienia.
Jo: Tak to, spójrz. – Podeszłam do okna. Faktycznie.
Ax: On nie jest z Ziemi, on jest z… Z Dzwilognęj planety!!! – Szybko złapałam klucze oraz torbę i wybiegłam z domu. – Jak Ty to zrobiłeś? Przed chwilą leżałeś w łóżku. – On tylko wzruszył ramionami i wsiadł do samochodu. Zrobiłam to samo. Dochodziła 7.00, a my wyjeżdżaliśmy z przed NASZEGO domu.
Sru, sru, sru przez miasto.
Podjechaliśmy przed moją szkołę. Niall zaparkował. Wysiadłam i przewiesiłam torbę przez ramię. Blondyn też wyszedł i stanął przede mną. Złapał mnie za ręce i spojrzał w oczy.
N: Powodzenia w szkole, Księżniczko.
Ax: Powodzenia w pracy, Głuptasku. – Pocałowałam go w usta delikatnie, a On to odwzajemnił.
N: Dziękujęęęęę.
Ax: Nagrywacie coś dzisiaj w ogóle?
N: Nie wiem, chyba nie. Dzisiaj się chcę zająć Juliettą.
Ax: Cieszę się.
N: Ja też. No, dobrze mi się tu ucz. Bo inaczej….
Ax: Też Cię kocham. – Cmoknęłam Go jeszcze raz w usta i puściłam za ręce.
N: Będę po Ciebie o 14, czekaj na mnie.
Ax: Pewniee. Pa.
N: Pa. – Wsiadł z powrotem do samochodu i odjechał, a ja pokierowałam się do wejścia do szkoły.
***Joanne***
Jo: Oh, Niall i Alex. – Zaśmiałam się.
Li: Zwariowani są. – Również się zaśmiał.
Jo: Jakie szczęście, że nie muszę iść dzisiaj do szkoły.  – Ziewnęłam.
Li: A to niby czemu, co?
Jo: Remoncik szkoły.
Ash: Bry.  Potwierdzam, remoncik szkoły.
H: Ja niestety też. Widziałam, że remontują Ich budę.
Li: Farciary… Pfff.. <śmiech>
Lo: To co dzisiaj robimy? – Wparował do kuchni Louis.
H: Mamy jakieś plany? – Popatrzał na nas wszystkich.
Jo: Nie....
Li: Chyba nie…
Lo: To już mamy.
Ash: Lou, konkrety, konkrety.
Lo: Dzwonił do mnie nasz kochany Menager.
Jo: Walnijcie Go tą patelnią bo nie wytrzymam.
Lo: No i mówił, że mamy koncert w… - Harry już złapał patelnię. – Mamy koncert w Polsce. – Szybko kontynuował.
Li: Gdzie?
N: Polska. Piękny kraj. Alex opowiadała, że tam jest dupowato, ale jak oglądałem zdjęcie z nad morza, z gór to ślicznie. – Wrócił właśnie Nialler.
Jo: No właśnie! Alex rodzice mieszkają w Polsce!
Li: NIall, przygotuj się na spotkanie z teściami!
N: Haha.
Ash: Czyli tylko biedna Alex ma dzisiaj lekcje. – Nagle zmieniła temat.
N: Na to wygląda.
Jo: Co to za pustak, nawet czegoś nie wymyśliła. – Śmiech na Sali. Hahaha. Żart.
N: No, już.
Lo: Więc pomyślałem sobie, żebyśmy zrobili sobie wakacje nad polskim morzem. Co Wy na to?
N: Nie.
Li: Nie.
H: Nie.
Ash&Jo&Lo: Ale czemu? – Oburzyliśmy się. Niby czemu nie? No? No? No? No? No? No? No? No?
N: Szkoła.
Li: Nie możecie opuszczać.
H: Dokładnie.
Lo: No ludzieee… One mają 17 lat, nie chodzą do podstawówki!
N: Nie.
Li: Popieram. NIE. – Stanowcze NIE. Pierdolę.
Jo: No ludzie! MY NIE MAMY 10 LAT! Pogadamy z rodzicami….
Li: Już to widzę, jak Twój tata się cieszy, jak się dowiaduje, że jego córka poleci sobie na wakacje do Polski w czasie szkoły. – Uśmiechnął się.
Ash: Ale możemy się tak omówić, że pogadamy z Nimi o tym?
N: Nie.
Lo: Tak.
Li: Nie.
H: Tak. – Liam z Niallem wymienili spojrzenia.
Li&N: Dobra.
Li: Ale jak powiedzą ‘nie’…
N: To koniec tematu.
Ash&Lo&Jo: Okey. – Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do ogrodu. Brryyy. Jeszcze zimno jest. Szkoda, że nie można się jeszcze kąpać, ale mniejsza.
Siedzieliśmy wszyscy na tarasie i gadaliśmy.
Ja, Liam, Ashley, Harry, Eleanor, Louis, Niall i Harry oraz Zayn, gdyż dzieci smacznie spały w łóżeczkach.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk jakiegoś auta. Louis od razu zerwał się i pobiegł za dom, gdzie podjechało to coś.
Minęło z 5 minut i do ogrodu wparował Louis z kilkoma mężczyznami którzy trzymali ogromny karton.
M: Pan sobie sam poradzi z rozłożeniem?
Lo: Tak.
M: Jest pan pewnie? To trudne.
Lo: Tak, tak. Do widzenia.
M: Do widzenia i powodzenia. – Wrócili do samochodu, a my patrzeliśmy na Lousia.
***Ashley***
Co to kurwa jest… Duże. W kartonie. Co ten Idiota znowu wymyślił…..
H: Louis… Co to jest?
Lo: A to niespodzianka. – Uśmiechnął się i stanął nad ogromnym kartonem który miał wymiary na oko 6m x 6m.
Podeszliśmy do tego kartonu. Żadnych napisów. NIC.
Harry i Zayn oraz Louis otworzyli to, a tam….


________________________________________________


Dzień dobry ;((
(Właśnie jest po pogrzebie Roksanki, na którym nie mogłam być! ;(((, jest 11:45, a o 10 był :( )
Wiem, post nie za długi, ale…
Jestem w dość dużej żałobie, gdyż zginęła w wypadku moja dobra znajoma, a druga jest w bardzo ciężkim stanie ;(
Więcej nie piszę ;(
No i wiecie….
Ale post jest w miarę wesoły, prawda?
J
Mam nadzieję…
Komentujcie….
I wiem, że miał być post już dawno, bo obiecałam, ale nie miałam Internetu, i teraz już jestem na wakacjach i jest tutaj Net właśnie :)


Roksana, spoczywaj w pokoju, Księżniczko Nialla
[*]

Niall, gdy zobaczył Cię,
Od razu poczuł,
Że musi zatrzymać przy sobie Cię.
Pokochał od razu.
Nie zraniłby nigdy.
Lecz, gdy ten nieszczęsny wypadek…
Koniec.
Ciemność, nicość.
Świat aniołów dla Roksany rozpoczął się,
A dla Blondyna rozpacz, po utracie Ciebie.
Roksana Horan
Piękne, prawda?
Dokładnie.




Zawsze w sercu Horan’a
Będzie miejsce dla Ciebie, Roksana.

NA ZAWSZE W NASZYCH SERCACH, KOCHANIE <3

~ Alex xx

1 komentarz:

  1. Fajny, chociaż czytałam już. :D
    Liam jest pierdolnięty, Alex i Niall także.. xD
    Tyle na temat posta i czekam aż opublikujesz kolejny, który zresztą też czytałam. :*
    ~ Joe xx

    OdpowiedzUsuń