czwartek, 24 października 2013

Rozdział 29.

***Ashley***
A: Ono nie jest Louisa...
H: Skąd mam wiedzieć!?
A: Dlatego, że... - Zamarłam... Jak mam im to powiedzieć.. To jest straszne.. - Nie wiem czy mogę Wam po...
H: Mów! - Krzyknął.
Z: Nie krzycz na Nią.
A: Louis jest bezpłodny. - I teraz Oni wszyscy zamarli. Hazza też...
H: Żartujesz.
A: Nie, On naprawdę nigdy nie będzie miał własnych dzieci...
H: To dlatego... Tak ciągle... Z Nim byłaś...?
A: Można tak powiedzieć... - Podszedł do mnie i mnie przytulił.
H: Przepraszam, przepraszam Cię strasznie.. I... - W pewnym momencie kleknął przede mną i wyjął ze swojej bluzy małe pudełeczko; a w nim pierścionek.. - Ashley DiLaurentis, czy zostaniesz moją żoną? Będę Ci wierny i będę Cię kochał, aż do śmierci. - Łzy spływały mi po policzkach... Zresztą Joe też... Ale tak już mają dziewczyny.. Ale.. Mężczyzna mojego życia chce za mnie wyjść, czy może być coś piękniejszego?
Harry widocznie się zniecierpliwił, bo nie odpowiadałam, ale można było się domyśleć co odpowiem...
H: Czyli.. Nie?
A: Głupeeek! Pewnie, że tak! - Przytuliłam Go z całej siły, a On odetchnął z ulgą. - Nawet nie wiesz jak się cieszę! - Założył mi pierścionek i wszyscy zaczęli bić brawa.. Odwróciłam głowę, a tam stał Louis..
Uśmiechnięty. Szczęśliwy.
Lo: Brawo! I Harry.. - Wstał i podszedł do Niego. Już myślałam, że Harry Go zabiję, a Oni się przytulili...
A: Szczerze?
Wszy: Jak nigdy.
A: To mój najszczęśliwszy dzień! A teraz lecę! - Zaczęłam ubierać buty.
Jo: Idę z Tobą! - Również zaczęła się ubierać. A chłopacy nie wiedzieli o co chodzi.. No przecież.. Mój narzeczony mi się oświadczył, a moja najlepsza przyjaciółka o tym nie wie..
N: Gdzie? - Wydusił.
Jo&A: Do Jade!
N: Idę z Wami!
Jo: O nie, nie, nie! Swoją dziewczynę później odwiedzisz!
N: Ph.. Rodzina.. - Zaśmiał się, a my wyleciałyśmy jak z torpedy. Pędem pobiegliśmy do szpitala.
***Joanne****
Nie wierzę w to! Hazza oświadczył się Ashley. To coś serio niesamowitego!
Jo: Kurde.. Ashley zwolnij! - Chyba zapomniała, że jestem w 8 miesiącu ciąży...  I mój brzuszek jakby nic nie mówić przeszkadza w bieganiu...
Zwolniła i resztę drogi szliśmy.
Po 10 minutach doszliśmy.
Weszliśmy do Jade sali. Leżała z laptopem na kolanach.
Zobaczyła Nas i odłożyła Go robiąc na miejsce na łóżku. Usiadłyśmy.
Jo: Jak się czujesz?
Ja: No dobrze. Jutro wychodzę. - Uśmiechnęła się.
A: Nie zgadniesz co się chwilę temu stało!
Ja: A gdzie chłopacy?
A: Nie pozwoliłyśmy im iść.. Ale tylko dlatego, że to taka nasz sprawa..
Ja: Jaka sprawa?
A: Hazza mi się oświadczył!
Ja: CO!? - Przytuliła Ashley i zaraz oglądała pierścionek. - Boże jaki piękny!
H: Wiem. Sam wybierałem. - Gwałtownie się odwróciłyśmy i zobaczyłyśmy chłopaków..
A&Jo&Ja: A co Wy tutaj robicie?!
N: Nie, nic.
Li: Tak przechodziliśmy.
Ja: Aha.
Jo: Uważaj, no uwierzę.
N: Ej..! Ale ja też pomagałem w wyborze.
H: No też, trochę też..
N: Hazza... - Wysyczał, a Jade odchrząknęła w kierunku Nialla.. - A.. - Podszedł do Niej i Ją pocałował.
Ja: Na przyszłość pamiętaj. - Uśmiechnęła się do Niego.
Le: Jak się pani czuje?
Ja: Znakomicie.
Le: To jeszcze jedno badanie i jak wszystko będzie dobrze to dzisiaj jeszcze pani wyjdzie.
Ja: Dobrze.
Le: To proszę za mną. Może iść.. Chłopak czy tam kto.. - Razem z Niallem poszli na badanie..


_____________________________________________________________


Ten post jest specjalnie dla Iski ;)
Co, szok?
: D
No ja się tutaj nie rozpisuję :)
A.. I jakbyście mogły napisać taki jeden długi komentarz :)
Na temat tych 29 postów :)
No, dzięki : )
~ Mrs.Horan xx

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 28.

***Niall***
Pojechaliśmy odwieść dziewczyny do domu i pojechaliśmy na spotkanie z fanami do centrum handlowego.
Kilka godzin siedzieliśmy i rozdawaliśmy autografy i tak dalej..
Potem pojechaliśmy do domu. Dziewczyny czekały na Nas..
Uczyły się...
Ciekawe na co. I ile Jade będzie musiała nadrabiać..
H: Hej. Czego się uczycie?
A: Hm... Jak by Ci tu to powiedzieć.. Czegoś MEGA nudnego.. Trzeba było wybrać technikum, nie, Joe?
Jo: Eheee.. W tym liceum nic nie zrobimy..
Z: Macie rację.
A: TY SIĘ NIE UDZIELAJ! WY SIĘ NIE UDZIELAJCIE!
Jo: Właśnie! WY W OGÓLE OD 16 ROKU ŻYCIA KONCERTOWALIŚCIE!
Lo: Ja od 18...
A: MILCZ!
Lo: A tak nie z tematu.. Wyprowadzam się.- Eee...? Czekać.. Czy mój przyjaciel właśnie powiedział, że się wyprowadza?!
H: Nie możesz. Koncerty. Wszystko!
Lo: Mam na to wyjebane.
N: Nie możesz! - Stanąłem przed Nim, by zatrzymać Go, ale ten mnie uderzył w twarz. Tak, Louis mnie uderzył.
Liam mnie przed trzymał.. Bo bym się przewrócił.
Zayn z nerwów oddał mu i zaczęli się bić.
A do tego dołączył Harry, który 'próbował' Ich uspokoić.
Jo: Przestańcie! - Krzyczała.
Tym razem Harry oberwał przez przypadek od Zayna..
N: Louis! Powinieneś się leczyć! Leczyć! Jesteś chory! Przyjaciele tak nie robią!
Lo: Najwyraźniej nie jestem waszym przyjacielem. - Warknął i wyszedł z domu.
A: Louis!
H: Biegnij za nim.
A: Co?
H: Jak Go tak 'kochasz' to za Nim biegnij.
A: Jesteś... Świnią. Jesteś świnią.
H: A Ty zwykłą dziwką! Pewnie to dziecko jest Louisa!
A: Nie! To dziecko nie jest Louisa! Louis jest....


________________________________________________________


No po prostu nie wierzę, że na tym skończyłam posta!
W następnym będzie szok C : 
Delikatny ;)
Komentujcie!
~ Mrs.Horan xx



piątek, 18 października 2013

Rozdział 27.

***Jade***
Po tym jak dowiedzieliśmy się, że Ashley zemdlała załamaliśmy się, bo to pewne chodzi o ciążę...
Jeżeli ją straci czy coś... Hazza się załamie... On taki jest.. Delikatny i wrażliwy..
Ashley jest teraz na jakiś badaniach... Wszyscy siedzimy przed salą i czekamy na wyniki.. Dobrze, że to ten sam szpital i to samo piętro...
Ale.. I tak szpital to więzienie... Dupa zasrana, a nie kurwa szpital..
Na szczęście jeszcze tylko dwa-trzy dni i wypierdalam stąd...
Ale czuję się świetnie, ja już teraz mogę wyjść i iść na ring się bić - w najgorszym wypadku.
H: A co je....
Jo: Kurwa mać Harry, przestań! NIE! Ashley i Twojemu dziecku nic nie jest!
Lo: Skąd wiesz, że Jego?
H: Jak skąd?!
N: Przestańcie!
Le: Państwo.... - Zatrzymał się, bo nie wiedział jak ma powiedzieć, znając życie..
Wszy: Tak. - Odpowiedzieliśmy chórkiem, na co lekarz się troszkę zdziwił.. Ale po chwili odpowiedział.
Le: A więc z panią Ashley jest prawie wszystko w porządku....
H: Jak to w porządku!? - Zdenerwował się.
Le: Przepraszam bardzo, ale obawiam się, że w.. państwa rodzinie Ona się stresuje i.. - Próbował wytłumaczyć lekarz.. - Obawiamy się, że jeśli tak dalej będzie, może stracić dziecko.. Więc dla dobra zatrzymamy ją tutaj na kilka dni. Będzie pod dobrą opieką. - Zapewniał.
Ja: Pod moją. - Dodałam.
Le: Pani tutaj... Leży?
Ja: Aha.. - Odpowiedziałam.
Le: Miłego dnia. - Odszedł..
Z: Chyba nie zrobiliśmy najlepszego wrażenia na doktorku... - Zaśmiał się.
N: Chyba nieee..
***Harry***
Moja Izusia? MOJA ISABELLA MOŻE MIEĆ ZAGROŻONĄ CIĄŻĘ?! Matko, co Ty, Styles zrobiłeś?
Może faktycznie wziąć linę i iść się powiesić, jak mówił Liam...
Najlepsze rozwiązanie, ale stracę nasze dziewczyny, dziewczyny-dziewczyny, przyjaciół, rodzinę...
<Nasze dziewczyny - Harry ma na myśli fanki, bo są Ich dziewczynami, a dziewczyny-dziewczyny w sensie Ashley,Jade itd.>
Ale raz się żyje, nie zmarnuję tego..
Odprowadziliśmy Jade do Jej pokoju i Niall się z Nią żegnał i żegnał.. Sto pięćdziesiąt lat...
Wyszliśmy z hotelu i pojechaliśmy na spotkanie z fanami...
Kocham Je, to są nasze kochane dziewczyny. Zawsze są z Nami - nie wliczając naszych, naszych...


_______________________________________________________________


Taki tam kolejny nudziachny, bezsensowny post.
Ale do czasu!
Bo potem możecie przeżyć leciutki szok w sprawie Louisa = )
Ale niestety negatywny szok = C
Przepraszam kocham ; >
~ Mrs.Horan xx


wtorek, 15 października 2013

Rozdział 26.

***Zayn***
Ta sytuacja Nasz wszystkich przerosła... Ta trójka wybiegła ... A my siedzimy w osłupieniu, nie mamy zielonego pojęcia co się chwilę temu stało.
Czasami myślę, że wszystko byłoby lepsze gdyby nie było Jade, Ashley i Joanne...
I Mayi, też... Pewnie teraz się zastanawiacie co z Perrie? Ah.. Perrie.. Tak, to świetna dziewczyna, ale chyba Jej nie kocham... Wiem, może to być dziwne, sypiamy ze sobą, pokazujemy się często razem.
Ale to chyba jednak moja dobra przyjaciółka.. Nie wyobrażam sobie z Nią założyć rodziny, co innego z Mayą... Ale Ona ma mnie w dupie. No pewnieee..
Moje starania zawsze, ale to zawsze są do niczego.. Chyba tylko ja jestem do niczego...
Nie wytrzymałem tego. Sam wybiegłem z sali nic nie mówiąc. I tak wątpię w to, że jeszcze wszyscy będziemy happy i będziemy mieli zawsze banany na twarzy... Nie, skończyło się..
Zaczynamy prawdziwe, dorosłe życie.. Mamusia i tatuś już Nam nie pomogę, już nie, ohh...
Wybiegłem ze szpitala i poszedłem do parku gdzie pierwszy raz spotkałem Mayę.. To moją kochaną pszczółeczkę. Moją. Po prostu mojego skarba.
***Ashley***
Biegłam za Harrym i biegłam... Nawet nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa... Cholernie zaczął mnie boleć brzuch... Nie wytrzymałam i padłam na kolana z dużym hukiem, który rozniósł się po szpitalnym holu..
Harry się zatrzymał i.... (zemdlała)
***Harry***
Boże to przeze mnie! Ona zemdlała!
Co ja zrobiłem...!
H: Pomocy! - Wydarłem się po holu. Przybiegła jakaś pielęgniarka.
Nic nie mówiąc pobiegła szybko po jakiś ratowników medycznych. Spytałam gdzie będzie, a pielęgniarka odpowiedziała tylko, że potem się dowiemy...
To jest kurwa szpital w Anglii..
Nie polecam. Harry Styles.


____________________________________



Podoba się? MI TAK ŚREEEDNIOO..
Ale końcówka mnie rozwaliła..
Nie polecam. Harry Styles.
Aww xDDD 

Komentować, proszęęę ♥
~ Mrs.Horan xx

Dla niepamiętających ; D

Postanowiłam zrobić krótką notkę, o tym jaka data jest na blogu i wszystko. : D
A więc:
Data (mniej więcej):
4.10 (czwarty październik)
Ciąża:
Joanne - 8 miesiąc, urodzi w listopadzie : )
Ashley - 3 miesiąc, urodzi w kwietniu

Matka Jade zmarła (mniej więcej, bo sama nie pamiętam)
Susane (Ś.P. matka Jade) - 27.04.2013r.

Niie wiem czy coś jeszcze, bo szczególnie chodziło mi o ciążę...

Jak co mi się przypomni dodam drugą notkę ;D
A i...
Dzisiaj dodam nowy rozdział ♥ : )
Kochaaam ♥
~ Mrs.Horan xx

sobota, 12 października 2013

Rodział 25.

***Jade***
A: Ty żartujesz, prawda?! - Nie wierzyłam.. Loczuś...
Ja: Tak! Twój 'Loczuś'! On sobie ubzdurał, ze jest gorszy od Louisa, że jest zwykłym śmieciem!
A: Ale my z Harrym będziemy mieli dziecko! - Zatkało mnie. Ashley DiLaurentis - ułożona dziewczyna, 16 latka w ciąży.
Ja: CO!? - Wykrzyknęłam. - To chyba jakieś jaja!
A: Nie, to nie są żadne jaja!
Ja: Jezu... - Usiadłam na łóżku.
A: Ale to co? Co Ty sugerujesz, Jade?! Co tu się dzieję?!
Ja: Harry chciał się zabić! Nie rozumiecie tego?! Chciał się zabić! Chciał uprościć Wam życie! - Popatrzałam na Louisa i Ashley. No tego to się nie spodziewali.. Wszystko, ale nie to..
Lo: Mój Harry?!
A: Mój. - Poprawiła. - Ale czekaj.. Jak mój...
Lo: Nasz. - Poprawił jeszcze Louis..
A: Jak Nasz Harry chciał się zabić!?! JAK?! NO JAK?!
Ja: No jak, no jak!? A CO JA KURWA BYŁAM PRZEZ TEN CZAS W UMYŚLE HARREGO CZY CO?! CO JA MAM WIEDZIEĆ! TO WY WSZYSTKO POWINNIŚCIE WIEDZIEĆ!
N: Ale skąd Ty to wiesz?!
Ja: Harry pisze pamiętnik.
Z: Jaki pamiętnik?! - Chcieli wiedzieć.
Ja: No normalny! Ale trzyma Go w samochodzie! Odkryłam Go przez przypadek! Harry poszedł zatankować i powiedział, że mam mu ze schowka podać portfel i.. Tak jakoś.. I było to mniej więcej tak.
"Kocham Cię Ashley, i będę Cię kochać zawsze, choćby nie wiem co się stało.
A stanie się to za niedługo. Kocham Cię i przepraszam. Jeśli ja umrę, żyj wiecznie z Nim. Kocham Cię."
- Mina Ashley - bezcenna... Czemu wszyscy płaczemy? Bo jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi.?
A: Nie, nie, to nie Nasz Harry!
Lo: Stój! - Warknął niebezpiecznie Louis, bo Ashley chciała wybiec.
A: Lou...?
Lo: Zostawcie Go w spokoju! Niech robi co chce. Jest dorosły.
A: Co Ty gadasz?!
Lo: Nosz kurwa! Nie rozumiesz po angielsku!?
A: Nie będziesz mi rozkazywać! Idę Go poszukać!
Lo: Nawet się nie waż. - Zagroził Jej, na co nikt nie reagował prócz mnie...
Ja: Nie będziesz Jej Louis rozkazywać! - Stanęłam obok wściekłego Louisa.
Lo: Bo co!? Wiem, że to nie Ty nagadałaś!
Z: A kto!? - Odezwał się, brawo.. Louis nie odpowiedział tylko się głupio uśmiechał. - Nie, to nie Ty...
Lo: Ja. I co?
Li: Ty świnio jedna! - Chyba nikt nie pamięta, że jesteśmy w szpitalu.. Mniejsza.
Lo: CO!? Jak Ty mówisz do mnie!
N: Po imieniu!
H: I po co udawałeś takiego 'grzecznego' co!? - Harry stanął w drzwiach, ale po chwili uciekł. A ja z Ahsley pobiegłam za Nim, choć ten był szybszy, ja już nie dałam rady, ale Ashley biegła, a za Nią Louis..
Ja chcę dalej w śpiączkę!


________________________________________


Tak wiem, nudny i taki sobie...
Ale nie wiedziałam co pisać! NIE! Wiedziałam co pisać, ale nie nie wiedziałam jak to napisać...? xD
Mniejsza xD
Komentować to głupie coś : C 
~ Mrs.Horan xx



środa, 9 października 2013

Rozdział 24.

***Jade***
On serio mnie opuścił, moja rodzina mnie nie opuściła... Przepraszam, ta rodzina mnie opuściła, ale ta PRAWDZIWA rodzina - Niall, Ashley, Joe, Harry, Zayn, Liam, Louis - Nie.. I to jest piękne.
Mimo, że mnie nie było tyle czasu, Oni byli ze mną.
Wiem, że mnie wspierali i często przychodzili. Jestem Im za to wdzięczna, naprawdę.
Kocham Ich. To moja prawdziwa rodzina.
Siedziałam na krześle i rozmawiałam z doktorem.
Pytał czy wszystko pamiętam, jak się czuję i tak dalej. Czyli: NUDY!
Wyszłam z gabinetu i doczołgałam się do sali, w której musiałam jeszcze zostać kilka dni.. A tam byli Oni, mogłam WRESZCIE chwilę z Nimi porozmawiać.
Ja: Przepraszam. - Usiadłam na łóżku.
N: Ale co?
A: Za co?
Ja: Za wszystko. I... Harry, wszystko dobrze?
H: Nie.
A: Kochanie?
H: Cześć. - Wybiegł z sali. Wstałam, chciałam za Nim pobiec, ale Niall mnie przetrzymał.
Ja: Puść!
N: Nie!
Ja: PUSZCZAJ!
N: Po co!
Ja: MUSZĘ....
A: CO musisz?!
Ja: Z Nim porozmawiać!
A: Wiemy, że Ty coś tam mu nagadałaś.. - JA?! KURWA JAK JA!?
Ja: On kłamał! Nie rozumiecie! Kłamał! KŁAMAŁ! NIE ROZUMIECIE TEGO!? - Nie rozumieli o co mi chodzi... Po Ich minach można było wyczytać coś typu "Psychiatra, psychiatra!"
Z: Co Ty mówisz?
Ja: Prawdę.
***Harry***
Matko! Teraz się wyda! WYDA SIĘ! Muszę uciekać. Muszę wyjechać. Daleko.
Daleko.
~~~
HARRY! STYLES, kurwa ogarnij się!
Uciekasz jak mała dziewczynka!
Ja to zmyśliłem, prawda! Ja to po prostu wiedziałem, ale czułem jak Jade mówi "Tak, Harry, masz rację, Louis jest lepszy od Ciebie, zostaw Ashley". Jesteś inny, nie Harry? Dlaczego właśnie Ciebie wtedy odratowali? Jesteś Debilem i musisz skończyć RAZ na ZAWSZE z tym pojebanym ŻYCIEM.
Jesteś do Niczego, Styles.
*
Biegnę, biegnę do domu.
A potem daleko. Gdzieś. Nie wiem jeszcze gdzie. Zobaczymy. Ucieknę, daleko. Zostawię wszystkich i Ashley z.....

________________________________________________


Amć, emć, wemć, pęć... Heheszki :D
W ogóle.. Ten wpis miał być jutro, albo jeszcze później, ale jakoś tak pykło, że jest teraz : )
Miał być inny, bardziej wtajemniczony, aleee..
I CHYBA dobre wieści, nie skończę tego opowiadania na 30 poście, bo się nie wyrobię. Ale myślę, że do 50 dam radę : )
I duży gif Harrego ♥ Też pasi, nie : D
No, to.. KOMENTOWAĆ! 

~ Mrs.Horan xx 

sobota, 5 października 2013

Rozdział 23.

***3 miesiące później***
***Jade***
Ocknęłam się, poczułam jak ktoś trzyma moją rękę. Nie miałam siły nawet drgnąć. Nie miałam siły otworzyć oczu. Co się w ogóle stało?
Co jest grane?
Otworzyłam ostatkiem sił oczy i wbiłam swój wzrok w białą ścianę. Mrugnęła oczami i zacisnęłam mocniej rękę 'tego kogoś'.
'Ten ktoś' drgnął, czułam Jego wzrok na sobie. Delikatnie spojrzał na Tą osobę, mogłam się domyśleć, ale nie... Przecież to był Niall.. ... Zaraz, to jeszcze On? Chwila.. Ile ja byłam w śpiączce? Ja byłam w śpiączce?
Ja: Co się stało? - Wymamrotałam.
N: By.....Ty....
Lo: Byłaś w śpiączce... - Louis? Zorientowałam się, że sa tu wszyscy; Ashley, Joanne, Liam, Niall, Harry, Zayn i Louis... Zauważyłam też, że wszyscy mają oczy we włazach, czemu? Mi tez się one zaszkliły.
Ja: Ile...? Byłam... - Wybełkotałam
H: Trzy....
Ja: Dni? - Uwierzyłam, że TYLKO dni... Ale...
Li: Miesiące.. - Poprawia. Zaczęłam płakać... Trzy miesiące... To tyle czasu...
Ja: Nie wierzę... - Poruszałam lekko głową, choć wiedziałam, że Oni mówią prawdę to i tak próbowałam sobie wmówić, że jednak nie, to tylko sen. Koszmar...
Le: To... To pani żyje?! - Wchodzi do sali lekarz i pyta zdumiony.
Ja: Żyję. - Odpowiadam przez łzy zachrypniętym głosem.
Le: No to zrobimy badania i myślę, że za kilka dni będzie mogła pani wrócić do domu.
A: A... Jade, chcę Ci coś....
Ja: Nie teraz. - Przerwałam Jej chamsko i zamknęłam oczy, a towarzystwo musiało wyjść z sali.
***Ashley***
No przecież muszę jej powiedzieć, że... Muszę. Ale.. Może jednak jeszcze trochę poczekam, dla Niej też to może być lekki szok.
Moja przyjaciółka... Sama jeszcze nie ogarniam, że Ona jednak żyje. Po tak długiej śpiączce.. Niall już powoli umierał. Mogę śmiało stwierdzić, że powoli umierał. I psychicznie i fizycznie. Ale jak już zauważyłam jak na Jego twarzy jest uśmiech, jak Jego oczy patrzą w oczy Jade... Czy to nie piękne, jak dwoje ludzi po tak długiej przerwie może się zobaczyć nawzajem i ponownie się w sobie zakochać. Rozkochać ponownie, ale Och uczucie nie zgasło. Nie do końca.
Wszyscy o tym wiedzą tylko nie Jade, trzeba Jej wreszcie powiedzieć.
Ale powiemy to Jej w domu. Później. Niech sie do końca 'wybudzi'. Ale teraz już po prostu musi być dobrze, no nie?
***Niall***
Nie wierzę. To jeden z moich najpiękniejszych dni w życiu.
Ona się obudziła, obudziła się po prostu.
To coś pięknego, na prawdę.
Nie zrozumiecie mnie, ale wiem, że próbujecie. Kocham Was.


_______________________________________________________________


Taki króciótki rozdziałek *.*
: D 
I nie mam co pisać..
No, komentujcie ; D 
I NIE DOMYŚLAĆ SIĘ O CO CHODZI Z ASHLEY!!!
~ Mrs.Horan xx





piątek, 4 października 2013

Rozdział 22.

***Harry***
Ona jest wspaniała.. Jej każda część ciała jest doskonała..
Kocham Ją, tak na poważnie.
Ona jest inna, taka wyjątkowa...
Po prostu teraz czuje to, miłość..
Miłość do Ashley.
I ja to wiem.. Wiem, że Ona też mnie kocha. I będziemy razem do końca życia.
Jestem tego pewien.
Tak na sto procent..
I nic tego nie zmieni.. Nic, nic, nic.
***
Na drugi dzień rano pojechaliśmy do Jade do szpitala.
Niestety Ona jest dalej w śpiączce. Niall powoli się załamuje, traci wiarę, że Ona już nie wstanie z łóżka...
Że... Że nie będzie mógł z Nią być.. Ona Go dopełnia..
Wiem, jak On teraz cierpi, jeste mi Jego strasznie żal.. I jestem po tej większej części winny.. Bo Ona nie powiedziała tego tak do końca... Zmyśliłem to, prawda?
***Joanne***
Jesteśmy teraz przy Jade... Ale zaraz idziemy do ginekologa.. Dzisiaj poznamy płeć.
Dzisiaj będzie wspaniały dzień.. Choć niestety nie dokońca..
Jade... Ona powoli umiera...
Jej cera jest strasznie blada, ciało zimne i sztywne... Ale i tak jest piękna, dla Nialla jest najśliczniejszą dziewczyną pod słońcem.
***
Po godzinie zeszliśmy piętro niżej do gabinetu gdzie miała odbyć badanie..
Liam i Zayn weszli razem ze mną.. Jestem możliwe, że to Zayna będzie dziecko..
Ale Liam je wychowa, obiecał. I wierzę  mu.
Siedzimy w gabinecie i...
Le: Niech pani się położy. - Tak jak ten gościu powiedział tak zrobiłam.
Leże.. I nic. Kurwa. Niech się ruszy, bo zaraz tu wybuchnę..
I nic, kurwa. Pisze już coś tam z 10 minut, może zapomniał o mnie?
Jo: Nosz kurwa... - Wyszeptałam pod nosem.. - Ee.. Przepraszam, możemy zacząć robić badanie? - Zapytał nieco głośniej.
Wstał z krzesła i badanie się zaczęło.
***
A więc.. Było taka śmiszna maź.. Ale mniejsza...
Teraz jest ten naważniejszy moment...
Le: No więc... - I kurwa się zaciął.. Zaraz wybuchnę..
Jo: NO WIĘC CO?!
Le: Chłopczyk będzie.
Li: Jest.
Z: No nie... - Powiedzieli w miare równo, a ja się uśmiechnęłam..
Po chwili już wyszliśmy z gabinetu.
H: No i co?! I co?!
Jo: Nie napa.... - Nie dokończyłam powiedzieć, bo Liam i Zayn zaczęli krzyczeć.
Z&Li: Będziemy mieli syna!! - Cieszyli się jak dwójka małych dzieci, która dostała cukiereczka...
Harry zaczął z Nimmi wrzeszczeć..
Z&Li&H: Będziemy mieli synka! - Ashley zapytała jak się czuje i tak dalej..
Wróciliśmy do domu 1D.
Jakieś 30 minut posiedziałam i Liam zawiózł mnie do domu.
***Niall***
Kolejny dzień nudny, bez Niej...
Chociaż dzień był pełen wrażeń..
Joanne będzie miała synka...
Razem z Li..
A ja tkwię w swoim pokoju i myślę,"Czy jeszcze się ułoży?"

O to jest pytanie.
Jeżeli Ona tego nie przeżyje?
Po prostu odejdzie.
Do świata aniołów.
Ale na pewno będzie wtedy szczęśliwa.
***
Nie mam co ze sobą zrobić, najchętniej poleciałbym do rodziców, ale sam..
Nie, muszę poczekać, aż Jade się wybudzi.
A to się stanie, prawda?
I kolejna noc. Nie ma obok mnie Jade...
Jestem załamany.
Przeżywam na prawdę coś strasznego..
Jutro koncert, wywiad... Wszystko wraca do normy.. I bez u boku ukochanej...


____________________________________________________________


Jezuu... Już myślałam, że nigdy tego posta nie skończę!
Pisałam i pisałam chyba już z kilka dobrych dni..
Ale po... A MATKO!!! PISAŁAM TEN WPIS 12 DNI!!
OMG, OMG, OMG!!!
Kurna. Wracam do gry. Będą częściej posty!
Nie, nie wierzcie mi.
: )
Hihi, padaka : D O.*

Komentujcie~!~
~ Mrs.Horan xx