***Joanne***
Nie tylko Jade nie chce lecieć.. My też tego nie chcemy, ale będzie z Nią...
W głowie mi się to nie mieści, że Ona będzie od Nas tyle setek kilometrów.. Że nie będzie telefonu i tych kilku słów "Przyjdź do mnie"...
Wylądowaliśmy.
Jo: I gdzie jedziemy?
Ja: Na ulicę <podaje ulicę>.
N: No to lecim. - Wyszliśmy z hotelu i pobiegliśmy po bagaże. Kilka fanek było..
Louis zadzwonił po dwie taxówki.. Bo w jedną nie bardzo...
Weszliśmy podzieleni przez "ojca" i pojechaliśmy na tą ulicę, gdzie miał stać mój nowy dom.. Wyszliśmy z aut i snęliśmy w siódemkę przed domem...
Ja: Jak ja Go zobacze z tą kobietą zobaczę, to chyba...
N: Nie chybuj.
Ja: Nie skomentuję tego.. - Liam zrobił pierwszy krok do przodu.. Za nim polazła reszta, tylko ja stałam jeszcze z tyłu...
N: Chodź. - Pociągnął mnie za rękę i ja poszła z Nimi. Liam zadzwonił do drzwi.
Otworzył On..
Tja: No cześć Jade, wejdźcie. - Weszliśmy. - Może, kochanie byś mi Ich przedstawiła?
Ja: Nie jesteś wart znać Ich imion.
Tja: No Jade. - Uśmiechnął się.
Ja: A więc Niall, Harry, Liam, Louis i Zayn...
1D: Dzień dobry. - Krótko odparli.
Jo: Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się.
Tja: Witajcie dzieci. No więc, Jade, to Twój nowy dom..
Ja: Co za buda....
Tja: Uważaj, bo...
Ja: Bo co!? Znowu mnie kurwa zamkniesz w łazience?!
Tja: Jesteś moja.
Ja: Czy Ty coś brałeś!?
***Jade***
Co za okropny to jest człowiek..
Był takim wspaniałym ojcem.. Ale to ta Margaret, ja to wiem...
Tja: Skończ, kochanie. - Próbował mnie pogłaskać po głowie, ale odepchnęłam Jego rękę.
Ja: Nie dotykaj mnie! Nie jesteś moim ojcem! Jest świnią!
Tja: Mów co chcesz, do 18 nie wypuszczę Cię z domu.
Ja: Ale Ty głupi.
Tja: Idź do swojego pokoju.
Ja: Chodźcie, bo na Tego dziada nie mogę patrzeć. - Chłopaki i Joe tylko patrzyli na mnie wielkimi oczami... - No co..? To przez Niego. - Przewróciłam oczami i weszliśmy po schodach. Hm.. Który to może być mój pokój? Otworzyłam pierwsze drzwi na lewo. Bingo.. Moje rzeczy.
Usiadłam na łóżku i się rozpłakałam po czym zakryłam rękoma twarz..
N: Ej, Jade...
Ja: Ja tu nie wytrzymam! Margaret.. To Ona tak 'urządziła' mojego ojca.. On był inny... - Niall mnie przytulił.
Jo: Masz Nas..
Ja: Dzięki. Ale mi się wydaję, że tata coś bierze...
Li: Serio?
Ja: Muszę się przyjrzeć Margaret..
Lo: Tylko chłopacy pamiętajcie, że za cztery dni trasa.
N: Tak, tak..
Ja: Może się gdzieś przejdziemy?
Tja: Nie, Ty już nie wychodzisz.
Ja: Bo co?! I wyjdź z tąd!
Tja: Bo nie!
Ja: Jesteś żałosny, wychodzę! - Pociągnęłam za rękę Nialla, a za Nim reszta wstała.
Mój ojciec złapał za ramię Nialla.
Tja: Dopadnę Cię. - Zeszliśmy na dół.
Mar: Witaj córeczko. - Zwróciła się do mnie.
Ja: Witaj szmato! I żegnaj, podła jędzo! - Wyszliśmy z domu. - Podła jędza, kurwa sama do tego doprowadziła, kurwa sta... - Przerwał moją gadkę Niall, a raczej Jego usta na moich..
N: Musiałem.
Ja: Jeszcze raz. - Uśmiechnęłam się do Niego i wpiłam się w Jego usta.
Ach.. To jak... Hm.. Zaciągnąć się papierosem? Mniejsza, ale tak super...
Z: Już myślałem, że tego nie zrobisz...
N: Nie zrobiłbym, ale musiałem.
Li: A więc.... My chyba musimy Wam coś powiedzieć... - Wszyscy wytrzeszczeli na Nich oczy.
Jo: Bo... - Złapała za rękę Nialla.
Li: Bo... Joe jest w ciąży,
Ja: Co?! Serio?!
Jo: Tak, ale..
Ja: Ale co?
Jo: Bo... Nie, ja Ci to potem powiem...
Li: Już sobie wyobrażam jak będę chodził z tym maluszkiem na spacery.. - Joe momentalnie odsunęła się od Liama. - Co jest?
Jo: Y nic...
Ja: Joe...
Jo: Nic, chodzi o dziecko, potem Ci powiem. - Widziałam, że jest jakaś dziwna.... Coś musi ukrywać, tylko co... Jeszcze jak chodzi o dziecko...
Mniejsza, ale że już się z Liamem przespała...! No szok..
A przecież jeszcze ma całe życie przed sobą, a Ona kurwa rodzić dzieci już będzie..
Nie no, do dzieci nic nie mam, są fajne, takie bąbelki.. Ale to za dobre kilka lat.
Doszliśmy na jakiś rynek, przynajmniej tak mi się to skojarzyło...
H: Idziemy coś przekąsić?
N: Pewnie. - Zeszliśmy schodami w dół, do jakiegoś baru. Widziałam, że są tam szklane drzwi, ale Harry najwyraźniej ich nie dostrzegł... Niall zaczął 'padać' ze śmiechu... Harry pozbierał się z podłogi i weszliśmy do środka.
Ja: Co zamawiamy?
N: Może...
Li: Nie, Ty nie zamawiasz...
Z: Może lazanie? - Przytaknęliśmy. Zayn zawołał kelnera i zamówił. Po kilkunastu minutach dostaliśmy lazanie.
W małym pośpiechu zjedliśmy Ją i zaczęliśmy się zbierać.
N: Przypomniał mi się Harry...
H: Zamknij się, Debilu... - Wychodziliśmy...
Kolejny huk.. Tym razem to Niall wpadł na te szklane drzwi...
H: I łyso Ci!? <śmiech>
N: Nie widziałem! - Wdrapaliśmy się po schodach na górę i usiedliśmy na ławeczce przy fontannie.
Lo: Idziemy do hotelu..
Ja: Ja sama zostaję? - Zrobiłam smutną minkę...
N: Jak co dzwoń..
Ja: Okej... - Chłopaki odprowadzili mnie pod dom i ruszyli dalej z Joe do hotelu.
Stałam przed drzwiami.
Słyszałam jak się Margaret kłóciła z moim ojcem.
Tja: Nie możesz mi rozkazywać! To moja córka, kocham Ją! Przestań!
Mar: Pozbądź się Jej, Peter! Albo ja to zrobię!
Tja: Spokojnie... Załatwimy to.. Wyślemy Ją gdzieś.
Mar: Ale byle szybko! Nie chcę mieć na utrzymaniu tej dziewuchy!
Tja: Ale to moja córka, i ja zarabiam!
Mar: Skończ! Milcz. Lepiej zrób mi drinka...
Boże, to wszystko Margaret... Co za podłą suka. Zapukałam i weszłam do domu.
Mar: Cześć kochanie. - Uśmiechnęła się.
Ja: Nie odzywaj się do mnie tak!
Mar: Idź do swojego pokoju! I mnie przeproś.
Ja: Przepraszam Cię, pasożycie!
Mar: Coś Ty do mnie głupia dziewucho powiedziała!?
Ja: Prawde! I mnie nie obrażaj! Wiem, ze to Ty kazałaś wszystko robić! Mój tata jest inny!
Mar: Gówniaro jedna! - Podeszła do mnie i popchnęła mnie na schodach. Uderzyłam głową o schodek.
Ale na szczęście nie straciłam przytomności. Wstałam szybko i pobiegłam do swojego pokoju.
Starałam się nie zamykać oczu... Zadzwoniłam do Joe.
Ja: Joe, przyjedź... - Wyszeptałam i telefon wypadł mi z ręki. Poleciałam z hukiem na ziemie.. Jeszcze chwilę słyszałam wszystko, nikt nie szedł po schodach, czyli mają mnie w dupie. Straciłam przytomność.
***Joanne***
Wiedziałam, wiedziałam, że nie mogę zostawić Jej tam samej!
Pędem powiedziałam Liamowi, że musimy jechać, a ten zebrał resztę.
Wpakowaliśmy się do samochodu i poejchaliśmy na ulicę domu tej Margaret.
Podjechaliśmy. Światła się paliły.
Zapukaliśmy do drzwi.
Otworzył ojciec Jade.
Jo: Musimy zobaczyć Jade!
Tja: Nie ma takiej potrzeby, jest w świetnym stanie.
N: To zobaczymy! - Wepchnęliśmy się do środka i wbiegliśmy do pokoju Jade.
Leżała... Nieprzytomna.
N: Coś Wy jej zrobili!
Tja: Margaret!
Mar: Co!? To Ty!
Tja: To Ty ją popchnęłaś!
Lo: Jedziemy do szpitala! - Louis wziął na ręcę Jade.
N: Ej, ja chciałem.
Lo: Cicho! - Szłam za Niallem. Wychodziliśmy z Jej pokoju, a ojciec Jade uderzył Nialla w twarz. Zayn stał obok, więc oddał Mu. Złapał delikatnie Nialla, żeby się nie przerwócił. Krwawił. Leciała mu krew z wargi i nad okiem.
Z: Chodź, Niall. Musimy dojechać. - Zayn wziął pod ramie Nialla i wybiegliśmy z domu 'tych psychopatów' i pojechaliśmy jak najszybciej się dało do szpitala.
Lekarze od razu wzięli Jade na jakąś salę, a Nialla pięlęgniarki obejrzały.
Czekaliśmy na holu odziału. Czekaliśmy jak wyjdą z tej cholernej sali i powią, że Jade zaraz móże wyjść.
***2 godziny później***
Wszyscy już przysypiali, aż wyszedł z sali lekarz.
Wszy: I co z Jade!? - Krzyknęliśmy chórkiem.
Lek: Już się wybudziła, miała duży wstrząz mózgu, ale opanowaliśmy sutuację. Myślę, ze rano Ją wypiszemy.
N: Całe szczeście..
Lek: A przepraszam bardzo, co się wtedy stało, i czym to ma związek z pańskimi urazami? - Zwrócił się do Nialla.
N: Nic nie wiemy. Podobno macocha Jade popchnęła Ją, a ta uderzyła głową o coś, a jak już przyjechaliśmy do Niej do domu i Ją wzięliśmy, ojciec Jej uderzył mnie.
Lek: Nie będę się wtrącać, ale trzeba to zgłosić na policję. I mogą iść państwo do domu.
Lo: Niall, chodź pojedziemy do hotelu i z samego rana przyjedziemy po Jade.
N: No dobrze.. - Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do hotelu.
W hotelu się trochę ogarnęliśmy i poszliśmy spać.
***Sen Jade***
Ash: No Jade! Proszę pomóź! Darcy... - Otworzyłam drzwi i ujrzałam to samą dziewczyną...
Obudziłam się..
***Jade***
Ja: Co? Znowu Ona?! I czemu tylko to krótkie zdanie?! - Przybiegły pielęgniarki..
Pie: Coś się stało?
Ja: Nie.. Nic.. Tylko taki tam koszmar... - Przerwóciłam się na drugi bok..
Ale dlaczego przypominała mi ta kobieta tak bardzo Ashley, tylko jakby w wersji straszej..
I jaka Darcy.. Zasnęłam....
_________________________________________________________________
Nie ma chyba dramatu, nie? >.<
No i pewnie za kilka dni przeżyjecie szok.. Chodzi o Joanne.
I Ashley będzie częściej pokazywać :)
Nie mam nic do pisania chyba, nie?
Jakieś pytania macie do mnie? To piszcie jak co ;)
No to komentujcie!
~ Niallinka ♥
Jak co zmieniłam tło posta, chyba będzie lepiej się czytać, nie? ;)
OdpowiedzUsuńA jak chcecie tamten wygląd napiszcie, to zmienę :)
Jesteś po prostu podła.
OdpowiedzUsuńJa chce już wiedzieć, o co chodzi z Joanne!
Dziecko chore? Bliźniaki? Dziecko nie Liama? xD
- Izzy
Superrr. czemu akurat w tym momencie? zapraszam: zayn-malik-opowiadawerka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZobaczę tego bloga :)
UsuńTylko.. Czytasz ten mój drugi blog?
Bo w sumie nie wiem czy ktoś to czyta.. I może udusnę.
Ale to tylko MOŻE :)
Alex! Jesteś podła! :D Przespałam się już Liamem?! xDD
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ja chcę wiedzieć co się stanie! Teraz! Natychmiast!!
~ Joanne
Chyba nie ma dramatu >.< Świetny! I Joanne spała z Liamem!? xD GENIALNE!
OdpowiedzUsuńale mega *.*
OdpowiedzUsuń