Świetnie, ten Idiota, czy On zawsze tak musi? Zakochałem się w Ashley! Jestem tego pewien!
Wiem co mówię, ale Ona mnie nie kocha.. Myślałem, że serio byśmy byli razem.. Ale mój najlepszy przyjaciel zdobył Ją... Zdobył.. Louis, jesteś Idiotą, mogłeś Jej udowodnić, Ona Cię jeszcze do końca nie zna, ale właśnie, ja Jej też nie znam.
Szedłem ulicą. Padał deszcz, lał wręcz. Deszcz moczył mi mocno ubranie. Powinno być ciepło, jest maj..
A tu ulewa jak w październiku, ale co się dziwić, to jest Londyn...
Londyn żyje swoim światem.
Szedłem bardzo szybko, usłyszałem za sobą jakieś kroki. Odwróciłem głowę.
Zobaczyłem za sobą biegnących Nialla, Zayna i Liama.
Li: Zwariowałeś?!
Lo: Odczep się! Czemu Harry ma mieć lepiej!?
N: On nie ma lepiej, Idioto!
Lo: Ale czemu, Ashley..!?
Z: Ogarnij się chłopku, wracamy do domu! Chodź! - Szarpnął mnie mocno za rękaw i pociągnął za siebie.
Szliśmy w ciszy. Mieli lipne miny... Dlaczego ja się w ogóle Ich słucham? Nie muszę, mogę się iść nawet powiesić, będę miał ochotę to pójdę.
Ciągnęli mnie za sobą jak psa, po chwili byliśmy w domu, bo nie odszedłem zbyt daleko.
Przekroczyliśmy próg.
***Jade***
Chłopaki pobiegli za Louisem. Ashley i Harry tylko rozmawiali. Siedziałam wgapiona w telewizor, Joanne też.
Czuję się jakby to co chwilę temu się działo, jednak nie istniało.
Jo: Ej.. Obudź się. - Wyszeptała w moim kierunku.
Ja: Co..? - Zmarszczyłam brwi. Zobaczyłam chłopaków, na szczęście z Louisem... - Louis! - Podbiegłam do Niego i Go przytuliłam, On również mnie przytulił. - Spokojnie.. Ale musisz to zaakceptować, że Harry kocha Ashley, a Ona Jego..
Lo: Ale dlaczego?
Ja: Lou... - Dałam mu buziaka w policzek, a Ten się uśmiechnął.
N: Czekaj, czekaj... Po pierwsze ja tu jestem i po drugie to ja jestem Twoim chłopakiem, nie?!
Ja: Nie jesteś kochanie, jeszcze nie jesteśmy tak oficjalnie parą. - Uśmiechnęłam się do Niego puszczając Louisa z obięć.
N: Nie?
Ja: A tak?
N: No to... - Podrapał się po głowie. - Zostaniesz moją oficjalną dziewczyną?
Ja: No pewnie. - Uśmiechnęłam się i złączyłam Nasze usta w pocałunku, reszta zaczęła bić brawo.
N: Jesteśmy takim Jallem. - Uśmiechał się.
Ja: Pomysły.. - Przewróciłam oczami. - Może coś porobimy?
N: Może przejdziemy się gdzieś?
Ja: Może okej?
N: Idziemy. Czeeeeść! - Krzyknął do reszty i wyszliśmy z domu.
Szliśmy uliczką Londynu. Te stare budynki, piękność. Uwielbiam tutaj chodzić, chociaż za często z domu nie wychodziłam..
Niall splótł nasze palce. Spojrzałam na nie i się uśmiechnęłam.
Ja: Kocham Cię.
N: Ja Ciebie bardziej.
Ja: A nie boisz się, że ktoś nas zobaczy?
N: To co stego? Ja też mam prawo do szczęścia.
Ja: Właśnie. - Zatrzymaliśmy się.
Spojrzałam w Jego niebieskie oczy, a On w moje. Staliśmy tak dłuższą chwilę...
W sumie nie wiedziałam o co chodzi...
N: Wiesz... Mam takie dwie sprawy...
Ja: Słucham?
N: Chodzi o to, że... Zaczynamy trasę... Od jutra.
Ja: Co? Jutra?! Żartujesz tak?
N: Nie...
Ja: Kiedy się dowiedziałeś?
N: Wczoraj..
Ja: No trudno..
N: Ale jeszcze jest dobra wiadomość. - Uśmiechnął się. - Po trasie chciałem Cię zabrać do swojej rodziny.
Ja: Co?
N: No... Do mojego ojca i mojej matki.
Ja: To wiem, ale... Nie sądzisz, że to za szybko?
N: Dlaczego?
Ja: Znamy się nie cały miesiąc, a Ty mi proponujesz...
N: Tak. - Nasze usta złączyły się w pocałunku. Z języczkiem..
Ja: Wracamy? - Oddaliłam swoją twarz od jego.
N: Jeszcze nie. - Ruszyliśmy razem dalej.
***Ashley***
A: Lo...
Lo: Nie wymawiaj mojego imienia!
A: Louis, przepraszam!
H: To nie jest Jej wina! Louis opanuj się!
Lo: Ja Cię człowieku nie znam!
H: Ogarnij się chłopaku! Najpierw Joanne, Liam i Zayn, a teraz co, My!?
Lo: Tak! Nie odzywaj się do mnie!
H: Louis, przestań!
A: Przestańcie!! Louis nie możesz Go o to obwiniać, ja Cię nie kocham! A chyba byś nie chciał, żeby Cię okłamywała! Musisz to zrozumieć!
Lo: Nawet nie wiesz jak się czuję!
A: Louis!
Lo: Nie wymawiaj już nigdy mojego imienia.
A: Nie możesz..
Lo: Właśnie, że mogę.
A: Ale jak?
Lo: Nie chcę Cię znać, Was znać! - Pobiegł do swojego pokoju.
Czy czuję się wina? Trochę... W końcu ja namieszał i w Jego życiu i Jego. No ale co ja mam zrobić? Boże... Trzeba było się nie przeprowadzać... Może było by lepiej pomiędzy nimi?
Załamałam się, kocham Louisa jako brata, najlepszego przyjaciela. Co prawda znam Go dwa tygodnie, ale jestem już w stanie powiedzieć to. I to, że kocham Harrego najmocniej na świecie.
Usiadłam na kanapie w salonie, a Joe mnie przytulała i pocieszała.
Jo: Dobrze wiesz, że to nie Twoja wina, Ash!
A: Nie?
Jo: NIE.
A: To dlaczego Louis mnie nienawidzi?
Jo: Jak nienawidzi?! Co ty teraz...
A:To dlaczego..
Jo: Ashley, chodź się przejdziemy, może spotkamy... Jalla... Mniejsza, Nialla i Jade. <śmiech> - Tak więc zrobiłyśmy, ruszyłyśmy nasze cztery litery w stronę drzwi wyjściowych.
Li: A Wy gdzie?
Jo: TYLKO na spacer.
H: Tak?
A: Tak... - Odparłam krótko.
Wyszłyśmy. Szłyśmy wolno przed siebie.
***Jade***
Szliśmy i szliśmy..
Nie wiedziałam gdzie.

N: Tutaj. - Spojrzał przed siebie.
No.. Ładne miejsce..
Muszę przyznać..
Ja: Wow... - Odparłam krótko.
N: Idziemy na młyn. - Uśmiechnął się.
Ja: Chyba nie ten? - Wskazał na to ogromne 'kółko'.
N: No właśnie to. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Ja: Nie. Błagam, nie.
N: No chodź. - Stałam wryta w ziemię, a Niall próbował mnie zaciągnąć na to.. - Idziesz?
Ja: Nie.
N: Idziesz. - Wziął mnie na ręce i ruszyliśmy ku temu wielkiemu 'kołu'..
Niall już kupił bilety.. Matko, ja się tam chyba zeszczam.. Nie no, ale...
N: Gotowa?
Ja: Nie.
N: Jak dobrze, że się rozumiemy. - Uśmiechnął się, zaciągnął mnie tam.. Usiedliśmy obok siebie, a to coś zaczęło powoli się ruszać...
Ja: Boże...
N: Oj, nie dramatyzuj.
Ja: Uwierz mi, jeżeli to się nie zatrzyma...

To tak magicznie.........
Zaczął dzwonić mój telefon. Szybko zobaczyłam kto. Widniał tam napis "Tata". Za bardzo nie mogłam odebrać, ale i tak nie miałam ochoty z Nim rozmawiać. Rozłączyłam się i schowałam telefon z powrotem do kieszeni spodni.
Po kilku sekundach dostałam sms.
Ja: Cholera.
N: Co jest?
Ja: Sam zobacz. - Przeczytał sms.
N: I co??
Ja: No... Jeżli On serio zerwał z Margaret..?
N: No, jeżeli tak?
Ja: Wrócę do domu. Z tego co wiem, jeszcze stoi na swoim miejscu.. - 'Kręciliśm' się dalej.
***Joanne***
Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy przed siebie. Żal mi i Ashley i Louisa.. No ale to nie jest wina Ash...
Kocha Harrego, a On kocha Ją.. Nic na to nie poradzimy.
Szłyśmy razem z Ash w stronę centrum.
Może malusie zakupy się zrobi..?
Jo: Zakupy?
A: Ba! - Przyśpieszyłyśmy kroku. Po chwili byliśmy już w sklepie.
No to nasz żywot...
Po krótkim czasie kupiłam to, tym razem nie kupię ubrań. Przyszła Ashley i miała to.
Jo: Uu.. Bielizna.. - Uniosłam brwi.
A: Daj spokój. <śmiech> - Zapłaciłyśmy za drobne zakupki i ruszyłyśmy do domu.
Szłyśmy.. Na dworze było już ciemno. Chociaż była dopiero 21:45..
Dopiero.. Tak, jest maj..
Wyszłyśmy zza zakrętu trafiając na...
Nialla i Jade?!
Jo: Jalla?!
Ja: Skończ z tym! Wkurwia mnie to!
Jo: Jade, Niall, cześć.
Ja: Miło mi. - Uśmiechnęła się.
N: Zakupy? - Spojrzał na nasze torby z zakupami.
Jo&A: Pewnie.
Jo: Idziemy? - Pokiwali tylko głową i kroczyliśmy dalej do domu chłopaków.
Po dokładnie 10 minutach doszliśmy.
A: Jesteśmy! - Krzyknęłam zdejmując buty. Przeszliśmy do salonu gdzie była reszta.
Li: Jak zakupy?
H: Co kupiłyście? - Usiadłam Liamowi na kolana i zaczęłam liczyć na palcach.
Jo: Kolczyki, torebkę, perfum...

H: A Ty? - Zwrócił się do Ash.
A: Bieliznę...
Z: Będzie seks.
A: Sukienkę.
Z: Impreza.
A: Buty.
Z: Do sukienki.
A: Perfum.
Z: Wiadomo.
A: Jesteś Debilem.
Z: No pewnie. - Wybuchnęliśmy śmiechem.
A: Gdzie Louis? - Zniżyłam swój ton.
Z: U siebie..
H: Nie przejmuj się Nim.
N: No więc... - Klasnął w dłonie. - Zjedzmy coś!
_____________________________________________________________
Jest post. Wiem, że po... TYGODNIU?!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Jest post, taki troszkę chyba dłuższy.. ;)
I jeszcze dzisiaj wieczorem pojawi się 12 rozdział. Ale nie obiecuję :)
Komentować, głosować i kochać :) xd
~ Niallinka ♥
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. No i fajnie, że Joe i Liam się pogodzili. <3
~ Liaśka. <3
Jak ja lubię Zayna..
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
I mam nadzieję, że Ash i Lou się pogodzą..
Bisty...
OdpowiedzUsuńKochana BISTY!
Ale to jest zajebiste!
H: A Ty? - Zwrócił się do Ash.
A: Bieliznę...
Z: Będzie seks.
A: Sukienkę.
Z: Impreza.
A: Buty.
Z: Do sukienki.
A: Perfum.
Z: Wiadomo.
A: Jesteś Debilem.
Z: No pewnie. - Wybuchnęliśmy śmiechem.
NO KOCHAM TO!!!
Kocham twój blog *.*
OdpowiedzUsuń