czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 51.


<LINK>
WŁĄCZ KONIECZNIE

***Alex***
Z Ashley poszłyśmy do mojego domu, konkretniej to moich wujków, mieszkam u Nich od początku gimnazjum, przeprowadziłam się właśnie z Polski do Nich.. Jestem w połowie Polką, a w połowie Angielką. Mój ojciec jest Anglikiem.. Ale teraz czuje się jakby Paweł, czyli mój wujek był moim ojcem, a Aga, ciotka moja matką. 
Doszłyśmy do mojego domu. Wszyscy byli w domu, bo paliły się światła, lecz przed domem ktoś mnie zatrzymał, niestety wiedziałam kto. Wiedziałam, że tego dłużej ciągnąć się nie będzie dało, w końcu wyjdzie na jaw cała prawda, w końcu wszyscy się dowiedzą jaką na prawdę dziewczyną jestem....
***Joanne***(17.11.2013r. - niedziela)
Jo: Tato, nie krzycz tak! - Zareagowałam jakoś na wrzask ojca.
Tj: Słuchaj, musimy porozmawiać.. - Usiadłam przy stole z mamą i tatą.
Mj: Wiemy, że kochasz Liana....
Jo: Liama. - Poprawiłam natychmiast.
Mj: Liama, ale jeżeli chcecie być razem i wychowywać razem Charliego, macie się...
Tj: Musicie się pobrać, inaczej Lian, Liam nie należy do rodziny . Tylko przez ślub Go zaakceptujemy. 
Jo: Czy wyście zgłupieli? Ja mam 16 lat. A nie 26! Dopiero zaczęłam liceum, a Liam ma trasę koncertową, Jego fanki by tego nie zniosły...
Tj: Przejmujesz się Jego fankami?
Jo: Tak.! Są jakby częścią rodziny!
Mj: Rozmawiałam z mamą Ashley, Ona mówiła, że chciała się wyprowadzić do Ameryki, że zaszła w ciążę i w ogóle, ale Ash zagroziła, że i tak ucieknie, więc zostają, ale jak Wy nie bierzecie ślubu i będzie tak jak dotychczas to się wyprowadzamy.
Jo: No chyba se jaja robisz.
Tj: Grzeczniej do matki.
Mj: Ożenisz się z Nim?
Jo: Tak, ale za 5 lat.
Tj: Za 5 lat On będzie mieszkał W Nowym Jorku, z nową żoną i nowymi dzieciakami!
Jo: Jesteś żałosny. - Parsknęłam śmiechem.
Mj: Joanne, przestań natychmiast! - A w chuj mi się nie chce Ich słuchać założyłam przed chwilą ściągnięte buty i kurtkę, przełożyłam przez ramię torbę i wybiegłam z domu, biegnąc do Liama.
***Ashley***
Gdy zobaczyłam tych ludzi okropnie się przestraszyłam. Nie wiedziałam kto to może być, ale Alex na pewno Ich zna.
Chł: I co, albo to zrobisz, albo skończysz źle. - Dopiero teraz zauważyłam, że to jakiś chłopak z naszej szkoły, ale chyba rok, albo dwa straszy.. Znam Go z wyglądu.
Ax: Przestań, nie zrobię tego! - Chciała go ominąć, ale złapał Ją mocno za ramiona.
Chł: Masz to zrobić! - Wydarł się.
Ax: Nie zrobię tego, Jus! - No tak, Justin Poolow! To totalny świr! Jest od Nas rok starszy.
Jus: Jak tego nie zrobisz, to ja to zrobię za Ciebie. - I uderzył Alex w okolice brzucha, a ta padła na kolana. Justin pobiegł gdzieś.
Ash: Alex! Alex! - Kucnęłam obok Ax. Pomogłam Jej wstać i weszłyśmy do Jej domu. Dochodziła już godzina 21.
Ag: Co się stało, Alex? - Spytała ciocia Alex na wejście.
Ax: Nic, przewróciłam się. - Co? Przecież.. Justin ją uderzył! Nie może okłamywać wujków!
Ash: Przecież...
Ax: Zaraz mi przejdzie.. Ale, Aga, może dzisiaj u mnie spać Ashley? Jej mama wyjechała do pracy, a Ash nie ma kluczy.
Ag: No pewnie. Ale, na pewno wszystko dobrze?
Ax: Tak, tak, dzięki. Pójdziemy już. - Poszłyśmy do Alex pokoju.
***Harry***
Za trzy dni jedziemy w trasę, ale to nie zmienia nic... One Direction się rozpada. musimy tylko zagrać te kilka koncertów w Ameryce, ponieważ Ich już się nie da odwołać...
Fakt, jestem pogodzony z chłopakami, z Joe, z Ax, z Perrie i z El, ale nie jestem pogodzony z Tą jedyną, z Ashley. Ta dziewczyna przecież nosi moje dziecko.. Ja na prawdę chcę być przy Niej. Chcę poznać płeć dziecko, chciałbym mieć taką małą dziewczynkę.. Albo chłopczyka...
Po prostu chciałbym mieć swoje dziecko, to prawda, Charlie jest słodki, jest bardzo ładny i w ogóle, ale moje dziecko, byłoby właśnie MOIM... Moim oczkiem w głowie.
Mimo długich nieobecności kochałbym to dziecko tak samo. Ja na prawdę kocham Ashley i kocham Nasze dziecko, Ashley musi to wiedzieć i wie, wie, że zawsze może na mnie liczyć i zawsze będę. Bardzo Ją kocham to jest własnie ta Jedyna. To się po prostu czuje. I ja właśnie coś takiego odczuwam. I to nie jest jakieś głupie zauroczenie, nie. To prawdziwa, dojrzała miłość.
***Zayn***
P: Zayn! - Zawołała Perrie z łazienki.
Z: Tak?
P: Mógłbyś mi podać jakąś koszulę?
Z: Oczywiście. - Podszedłem do Jej walizki. Perrie też wyjeżdża, tyle, że we wtorek.
Chwilkę pogrzebałem w Jej walizce i wyjąłem koszulę i podałem Jej. Wróciłem na dawne miejsce, czyli położyłem się na łóżku. Moje oczy skierowały się znowu na walizkę. Nie zamknąłem jej i wtedy dostrzegłem małą karteczkę z cyframi.
Perrie jeszcze się ubierała. Wstałem i podbiegłem do tej walizki i wyjąłem karteczkę i bez czytania wepchnąłem ją do kieszeni jeansów.
P: Co robisz? - Spytała wychodząc z łazienki.
Z: Patrzę.
P: Na co?
Z: Przez okno. Jaki ten świat piękny.


____________________________________________


Hejkaaaa <3 ;pp
Sorrka, że tak DŁUGO nie było posta, ale os soboty jestem chora :((
A wcześniej nie pisałam, bo w ogóle nie mam weny ;cc
Jeszcze będzie pareeeee postów  :D
Szpokojnie C: No... To przeczytajcie, skomentujcie, blablabla. C:
Następny nie wiem kiedy. Mam nadzieję, że jak  najszybciej :3
~ Mrs.Horan xx

3 komentarze:

  1. Taki krótki?! :C
    Nic, ale to nic nie wyjaśniłaś, za to jeszcze bardziej mnie wkurzyłaś, bo:
    Co z Alex?
    Co to za kartka?
    No błagam, nie torturuj mnie! Mówiłaś, że mnie kochasz!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha! xD Joe ma się żenić?! XD
    SZCZAM

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha! xD Joe ma się żenić?! XD
    SZCZAM

    OdpowiedzUsuń