KONIECZNIE WŁĄCZ
Wróciliśmy do domu. Wszyscy. W reszcie - oczywiście nie mówię o Jade...
Boże.. Joe rodzice czekają pod domem. Omg, zacznie się. Dobrze, że to nie moje dziecko.
(Jm - Joe mama)
(Jt - Joe tata)
Jm: Joanne! - Krzyknęła pani Cook.
Jt: No, ładne. - Mruknął Jej tata, kiedy szukałam kluczy do domu.
Jo: Tylko 'ładne' ?
Jt: No co mam powiedzieć?
Jo: Zawsze taki sam. - Powiedziała i weszła do domu. Wzięła od Liama nosidełko i poszła na górę.
Li: Joe.
Jo: Czego?! - Krzyknęła. Ta jest walnięta w łeb. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawy. Wszyscy poszli do salonu, tylko Niall poszedł ze mną.
A: Co jest?
N: Zawsze, zawsze, chciałem mieć dzieci...

N: No ale ja chciałem...
A: Wiem, ja wiem co Ty przeżywasz, ale.. No Niall, musimy żyć dalej. - Podeszłam do Blondynka i Go przytuliłam. W tej chwili musiał wejść Hazza.
H: Co Ty robisz?
A: Nic.
H: Możecie mi powiedzieć, dla czego się przytulacie?
A: Jezu.. Harry. - Oderwałam się od Blondyna i próbowałam przytulić Harrego, ale mnie odepchnął. - Harry.. Niall wspomniał o Jade i tylko Go przytuliłam.
H: Ehe. - Pobiegł na górę, pewnie do swojego pokoju.
Super, to ja tu próbuję być dobrym człowiekiem, a mój chłopak mnie odpycha. Megaśnie.

A: Kochanie, gdzie Ty idziesz?
H: Na spacer.
A: W tym?
H: Cześć. - Trzasnął drzwiami. No zabiję gnoja.
A: Czy każdy facet jest taki sam? - Zwróciłam się do Nialla.
N: Nie. Ale Ty jesteś szczęściarę, że masz Go. - Posłał mi uśmiech i poszedł do reszty rodzinki. Wzięłam tacę i postawiłam na Niej gorące napoje. Zaniosłam na stół w salonie.
Joe zeszła ze swoim synkiem.
Jm: Jak dasz mu na imię?
Jo: Charlie.
Li: Ale...
Jo: No Charlie.
Jt: Ale się cieszę, moja córka ma niecałe 16 lat, chce się już hajtać....
Jo: JA NIC TAKIEGO NIE POWIEDZIAŁAM! - Wtrąciła, a Jej tata dalej kontynuował.
***Harry***
Mam to gdzieś. Idę do Felicity - mojej byłej dziewczyny. Może mnie pocieszy, może coś poradzi? Ona jest wspaniała, bardzo Ją lubię, tylko gdyby nie John.. Zawsze musiał się we wszystko wtrącić.
Nie wrócę na noc, niech się martwią. Wyjął z telefonu kartę i wrzuciłam do kieszeni. Wszystko mam daleko gdzieś. Szedłem może 20 minut i doszedłem przed Jej dom.
Zapukałem. Otworzyła Ona. Uśmiechnięta.
Ona jest super. Moja najlepsza przyjaciółka, szkoda, że BYŁA dziewczyna.
F: Harry?!
H: No cześć.
F: Wchodź, Harry, co u Ciebie i u... Ashley! - Uśmiechnęła się promiennie i wszedłem do mieszkania.
H: Nic nie mów... Gdzie Johny?
F: Johny? Nie ma i nie będzie! Nie jestem już z Nim od 2 miesięcy! Po prostu dawno się nie widzieliśmy.
H: Mogę zostać na noc, pokłóciłem się z Ash..
F: Pewnie! Cała noc przed nami. - Wziąłem ciasteczko ze stołu i zaczęliśmy rozmawiać. No tak, cała noc przed Nami!
_________________________________________________
Heeeejka!
Sorrka, że tak długo nie było posta, ale po prostu mam teraz żałobę :(
I w ogóle nie było weny na pisanie :(
Rozumiecie, prawda...? Teraz już będą częściej posty.. Tylko wiecie, jest jeszcze szkoła - czyli najgorsze....
Dobra, nie przedłużam. Czytajcie i komentujcie!
~ Mrs.Horan xx
Pierwsza połowa - Śmiech.
OdpowiedzUsuńDruga połowa - Wkurw.
Czeekam na kolejny. : )
Izzie
Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńMój tatuś jest nienormalny. xd
Joe