wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 45.


KONIECZNIE WŁĄCZ
<LINK>

***Joanne***(17.11.13r.-niedziela)
Na tą noc, na prośbę Liama Charlie został z u Nich w domu. Ale też dlatego, że z tatą musimy dokończyć pokoik Charliego, ale ogólnie wszystko jest już okey.. Jestem z Niego zadowolona. Na prawdę śliczny wyszedł, ale to dzięki moim rodzicom. Liama nawet nie wiem czy wiedzą o Charliem. Ja mam to w dupie, albo On im powie, albo koniec z Nami? Oczywiście nie mam tak dokładnie tego na myśli, tylko tak mu powiem... Wolverhapton nie jest tak daleko, moglibyśmy tam jechać, albo Oni do Nas. Bo jesteśmy z Liamem już około dziewięciu miesięcy, a Jego rodzice o tym nie wiedzą, a co jest chyba najokropniejsze, że nie wiedzą, że mają wnuka. Liam powinien do Nich chociaż zadzwonić. Ale nie! To dupa wołowa, cholerna jasna.
Wstałam z łóżka i ubrałam się w już 'normalny' strój, miałam na myśli, to, że już nie muszę łazić w tych mega ogromnych bluzach itd, jak dla wieloryba.
Gdzieś tak 20 po 10 zadzwonił Liam.
Li: Cześć, pani Cook. Chciałbym panią zaprosić na kolację.
Jo: Dzień dobry, pani Cook ma najbliższy termin na styczeń. Proszę dzwonić pod ten numer dokładnie 20 stycznia, jest pan 154 na liście oczekiwany, proszę zostawić wiadomość głosową, której i tak pani Cook nie osłucha! - Myślałam, że pęknę, jak to mówiłam...
Li: Nie żartuj Cook.
Jo: Będę Payne.
Li: Jak chcesz, Cook-Payne.
Jo: Haa, nie rozpędzaj się. Gdzie i kiedy?
Li: Będę o Ciebie o 18. 
Jo: Dobrze, Payne. Co u naszego małego, kochanego, najpiękniejszego na świecie, przesłitaśnego, małego boya?
Li: U naszego małego, kochanego, najpiękniejszego na świecie, przesłitaśnego, małego boya wszystko okey.
Jo: Masz szczęście, Payne.
Li: Do zobaczenia, pani Cook.
Jo: Całusek. - Rozłączyłam się i poszłam zjeść śniadanie. Po zjedzeniu chciałam zadzwonić do Ash, ale Liam był szybszy, znaczy chyba Liam, nie spojrzałam na wyświetlacz i zaczęłam już paplać..
***Zayn***
Tak sobie pomyślałem, żebym może spotkał się z Mayą? Fajnie by nawet było .. Tylko do cholery jasnej nie wiem czy mam do Niej numer! Ale na pewno ma do Niej Ash i Joe..! Przeszukałem jeszcze kontakty, ale nie było... 
Zadzwoniłem do Joe.
Jo: Joanne Cook dla pana Liama Payne jest obecnie nie dostępna, proszę o zo.... - Odkaszlnąłem i się zorientowała. - No hej, baby, Malik.
Z: DJ Malik mówi, pyta się w sumie...
Jo: No to czego, Malik chcesz?
Z: Co się naszło z nazwiskami?
Jo: A nie wiem, tak jakoś, to co tam sepleniłeś, Malik?
Z: Dobra...
Jo: O kogo chodzi?
Z: Co.
Jo: Jaka dziewczyna. - Skąd one to wiedzą, przecież jeszcze nic nie powiedziałem...
Z: Maya, pamiętasz.
Jo: Aa. No kojarzę... McCartney!
Z: O.. Tak! Masz może do Niej numer?
Jo: Może tak, może nie, Malik.
Z: Dasz?
Jo: Nie.
Z: Czemu?
Jo: P E R R I E .
Z: Ale...Jo: Oj, nie ładnie, Malik. Dwie na raz? Ooo. Zły Maliczek. Kochaniesz, popraw się, bo Mikołaj nie lubi niegrzecznych dzieci, a gwiazdka tuż tuż.
Z: Joe, nie wygłupiaj się! Daj numer.. To tylko dziewięć cyfr.. 
Jo: Wyślę Ci sms, Malik.
Z: Dzięki Payne.
Jo: Zapomnij o numerze.
Z: Cook no! - Rozłączyła się, ale po chwili wysłała sms z numerem. Ahh. Joe CZASAMI, CZASAMI jest fajna. .. Haha, żartuję.
***Niall***
Zostałem na noc u Alex. Czy to możliwe, że się zakochałem?
Może.. 
Pro po nocy, nic nie było! Rozmawialiśmy, a potem tak zasnęliśmy ... 
No, ale po przebudzeniu znowu zaczęliśmy gaadać.. Mógłbym tak gadać z Nią całą wieczność....
W nocy co jedynie wysłałem do tatusia - Liama sms, że jestem cały, w jednym kawałku i jestem bezpieczny.
Alex poszła wziąć prysznic i ubrać się w czyste rzeczy, a ja wstałem i rozprostowałem trochę kości.. Rozejrzałem się po Jej domu. Jak na razie zwiedziłem cały parter, jeszcze góra.
Na parterze jest kuchnia, salon, łazienka i jakiś pokój, chyba gościnny, nie wiem.
Przyszła Alex, ubrana była genialnie. Wyglądała tak. Aww. Te obcasy wysokie.. Są seksowne.
N: Będziesz gdzieś szła..? Bo ja mogę sobie iść..
A: Niee! Ja na pewno nigdzie nie idę, przynajmniej sama. Jak już to z Tobą.
N: O. Podoba mi się. Ale mam pomysł. Przedstawię Cię znajomym. 
A: Louisie, Liame i tak dalej?
N: Tak, i Ashley i Joanne.
A: Hmm... DiLaurentis i Cook?
N: Tak, skąd je znasz?
A: Tak trochę ze szkoły.
N: No to spadamy. 
A: A nie chcesz czegoś zjeść..?
N: Nie, dziękuję. - Cmoknąłem ją w policzek i pojechaliśmy do Nas.


______________________________________________________________

Hejkaaa! 
Pomijam to, że jest godzina 3:57  RANO, piszę dla Was tego posta.
Mam nadzieję, że się spodoba!
I co tam dostaliśmy od Świętego? : DD
Piszcie w komentarzach C:
I czy Wam się podoba post oczywiście C: 
Chciałam jeszcze dopisać Louisa perspektywę, ale... ;)
Komentować i WESOŁYCH ŚWIĄT jeszcze, a czo ;DD
~ Mrs.Horan xx


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 44.


KONIECZNIE WŁĄCZ

***Niall***
Ten  dzień był cudowny i koszmarny. Te chwile z Alexi i te straszne, wręcz przerażające z Ashley. Mój przyjaciel, Boże, co się z Nim stało, nie poznaję Go, nie odnajduję już Harrego Stylesa zakochanego po uszy w Ashley i Ich przyszłym dzieckiem. Hazzę, który zawsze był miły i wrażliwy. Teraz jest inny; niebezpieczny, groźny. Współczuję Ashley.
Dochodziła 22. Nie specjalnie chciało mi się spać, więc napisałem do Alex.
Cześć Miśku ; *
Cześć Nialler ;3
Aww. Uwielbiam Ją. Cudowna jest. Znamy się od dzisiaj, ale nie zmienia to faktu, że ją bardzo lubię.
Co u Ciebie? Bo niestety u Nas nieciekwie ;/
Przykro mi :* U mnie w porządku. Jestem sama w domu i nudziam : [
Gdzie mieszkasz? Wpadnę.
To chyba nienajlepszy pomysł, Niall.
Dlaczego? Ja też nudziam ..
No dobrze, ale przyjedź sam. I uważaj na siebie. Ulica ********* nr 16 .
Okey ;) Już jadę. :*
Przebrałem się w trochę ładniejsze rzeczy i wyszedłem z domu. Po drodze kupiłem butelkę wina i pojechałem na wskazaną ulicę.
***Harry***
Kurwa. Wiem, że zrobiłem źle. Ale nie czułem się sobą. ALE KURWA TO NIE POWÓD ŻEBY MNIE OBRAŻAĆ I W OGÓLE!
Usiadłem obok Louisa, ale ten wstał i odsunął się.
H: Ty też?
Lo: Jesteś kretynem, Harry.
Nie wiedziałem co mam zrobić... Chwilę po Liamie wyszedłem i poszedłem do Ash. Nie powinienem chyba.. Ale może uda mi się chociaż z Nią porozmawiać..
***
Zapukałem delikatnie w drzwi.
Nic.
Zapukałem nieco mocniej.
Nic.
Drzwi były otwarte, więc wszedłem.
W domu było bardzo cicho. Po woli ruszyłem do Ash pokoju. Po drodze zorientowałem się, że albo nikogo nie ma, albo śpią. Ash słodko spała na fotelu. Uśmiechnąłem się i pocałowałem Ją bardzo delikatnie w policzek. Wziąłem Ją na ręce i położyłem do łóżka po czym sam zdjąłem kurtkę, i buty i wskoczyłem na miejsce obok Niej. Przybliżyłem Jej ciało do mojego i zasnąłem.
***Alex***
Cholernie boję się o Nialla..
Oni tam są, ja to wiem... Mam tylko nadzieję, że nic mu się nie stanie.. Bardzo polubiłam Blondyna.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i wyjrzałam delikatnie przez okno - Niall.
Szybko otworzyłam mu drzwi i zamknęłam je na wszelkie możliwe sposoby. Niall lekko zdezorientowany patrzył na mnie, a ja jeszcze pobiegłam zamknąć wszystkie okna i zasłonić je roletami, by nikt i nic Nas nie widziano.
A: Czy nie zauważyłeś nic podejrzanego? - Zapytałam z nadzieją, że powie, że było wszystko w porządku..
N: Kupiłem wino.
A: Pytałem czy... -
N: Nie. - Pocałował mnie w usta i się uśmiechnął. Całe szczęście...
Nialla zaprowadziłam do salonu, a sama poszłam po kieliszki i korkociąg.
Wróciłem z tym i Ni otworzył wino i wlał czerwoną ciecz do kieliszków.
W kominku paliło się, co dawało taki fajny, romantyczny nastrój.
Znowu pogrążyliśmy w rozmowie.
W końcu Niall zmienił ton głosu, mówił ciszej i jakby poważniej.
N: Bo.. Jak wysiadałem z samochodu, to, tacy jedni przed Twoim domem byli i właśnie tak się na mnie jakoś dziwnie paczali.. - No to zajemegasuperbiście.
A: To się nie dało szybciej powiedzieć?! - Krzyknęłam na chłopaka.
N: Ale...
A: Niall, Oni mogli Cię nawet zabić! - No to teraz pocisnęłam...
N: Jak? - Prychnął.
A: Dowiesz się w swoim czasie... - Burknęłam.
***Ashley***(17.11.13r. - niedziela)
Obudził mnie powiew lekkie wiatru, który dostawał się przez źle zamknięte okno.
Wstałam z wygodnego, ciepłego łóżka.. Właśnie. Przecież .. Z tego co pamiętam to zasnęłam w fotelu..
Hm.. Dziwne.
Ruszyłam w kierunku schodów wiodących na parter. Ale coś mnie zatrzymało, konkretnie zapach.. Jakby naleśników.. W pierwszej chwili strasznie się przestraszyłam, ale ..
Schodziłam powoli po schodach. W kuchni był Harry.. Harry. Styles. Mój, mój by..ły chłopak...
Oparłam się o futrynę drzwi.
A: Co Ty tu robisz? - Zapytałam.
H: Nie cieszysz się?
A: Harry! Zdradziłeś mnie! I...
H: Wiem. Przepraszam.
A: Wynoś się.
H: Kochanie.. - Zostawił to co tam robił i podszedł do mnie pełen nadziei, że mu wybaczę. Ale nie... Miarka się przebrała. Na pewno nie, już nigdy nie będę taka głupia, cieszę się, że Joe i Jade.. się udało.
A: Harry, to koniec. My byliśmy. Ale nie ma już Nas. Może kiedyś, kiedyś dam Ci kontakt do dziecka, ale.. Zobaczymy, a teraz wyjdź. - Popatrzał na mnie ze łzami w oczach i wyszedł z mojego domu.
Nie, już teraz nie. Już teraz nie jest mi Go żal.. Mógł wcześniej myśleć...


________________________________________________________


Hejka ;DD
Nowy pościk!
Komentować!
~ Mrs.Horan xx

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 43.



KONIECZNIE WŁĄCZ

***Niall***
Widziałem Ashley jak... To trudne, nawet nie wiem .. Jeżeli mogę tak to nazwać.. To .. Harrym gwałcił Ashley.
Krzyczała. Płakała. Nie wiedziałem co mam zrobić. Podbiegłem do Harrego i odciągnąłem Go od Ashley.
H: Zostaw mnie! - Warknął.
N: Przestań, Harry! To jest Twoja dziewczyna! - Popatrzyłem w Jego oczy, pełne czegoś, czego nie mogłem odczytać. Wbiegli do pokoju Liam i Zayn dysząc ciężko.
Z: Harry...
Li: Joe! - Krzyknął Liam podbiegając do pół przytomnej Joanne. - Ej, Joe!! - Klepał ją delikatnie po policzkach. Widać było, że nie wiem co robić.
Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie, bo Ci geniusze pewnie nie mają przy dupie telefonów i nawet w tej chwili nie wiedzą, że coś takiego istnieje. Odszedłem w pośpiechu na bok i szybko zadzwoniłem na pogotowie. Powiedziano mi, że zaraz przyjedzie karetka, że nie ma co się martwić, że jak jest jeszcze przytomna, to w miarę dobrze.
Harry ubrał się i chciał wyjść, ale Zayn zatarasował mu drogę.
H: Wypuść mnie.
Z: Nie, policja już tu jedzie.
H: Głupi jesteś?
***Zayn***
Z: Będziesz za to odpowiadał! Harry co się z Tobą dzieje?! Harry! - Złapałem Go za ramiona i mocno Nim potrząsłem.
H: Jesteś śmieszny. - Popchnąłem Go na ziemie. Wstał i chciał mnie uderzyć. Ale Niall stojący za Nim złapał Jego ręce.
Po kilku minutach przyjechała karetka i zaraz po Niej policja.
Pogotowie udzielili pomocy Joe na miejscu, nie brali Jej do szpitala.
Wszyscy zeszliśmy na dół.
Musieliśmy powiedzieć co się stało w jednym dużym skrócie, ale i tak potem wszyscy na komendę pojechaliśmy. Jak ja nienawidzę takich spraw.
Rzygam glinami za przeproszeniem.
Minęło kilka godzin zanim nas wszystkich przesłuchali.
Potem wróciliśmy do domu, ale bez Harrego.
Coś się z Tą 'rodzinę', z Nami dzieje, coś złego..
***Harry***
Boże, czego Oni ode mnie chcą. Ashley tego chciała, przecież wiem.
Nie, nie.! Co ja mówię! Przecież.. Jestem, albo raczej byłem Jej chłopakiem.. Zrobiłem to z.... Nawet nie mam powodu. Widziałam, jak Ona się męczyła, ale musiałem to zrobić.
Po godzinie wróciłem do domu, to była bardzo nietypowa sprawa. W poniedziałek mam znowu przyjść.
Boże. Boże. Boże.
Wróciłem do domu.
Joe i Ash już nie było. A tak to reszta była. Charlie też. Chciałem do Niego podejść, żeby dać mu całusa od wujka, czy coś, ale Liam mi przeszkodził.
Li: Nie zbliżaj się do mojego syna.
H: Przestań.
Li: Co Ty dzisiaj zrobiłeś?! Ty jesteś człowieku normalny! Już pomijam Joe! Ale .. Zgwałciłeś. - Wypowiedział ledwo. - Swoją dziewczynę!
H: To był..
Li: Co, wypadek?
H: T-t.. Ta.. Nie...
Li: Co Ci strzeliło do tego durnego łba?! Umawiasz się z Felicity, całujesz się z Nią..
H: To nie było tak!
Li: Harry, proszę Cię!
H: Mam odejść?
***Liam***
To pytanie mnie rozbroiło.
H: Jeżeli tak Wam przeszkadzam, taki jestem straszny, zły, odejdę.
Li: Nie bierz Nas na litość. - Wkurzyło mnie to, ale zrobiło mi się Go żal. - Harry, jesteś żałosny, nie jesteś moim przyjaciele, już nie, przykro mi, ale nie mogę tego pojąć. Przepraszam Cię. - Ominąłem Go i poszedłem do Joe.
***Ashley***
To co się stało... To co Harry zrobił... To było straszne.
Nie chciałam tego, nie chciałam. On.. Po prostu.. Jak On mi to mógł zrobić. Jak?
Nigdy chyba nie znajdę odpowiedzi na to pytanie.
Jeszcze mnie zdradził. Co to ma być? Życie jest pojebane. A jak jest piękne, to tylko przez chwilę. Przez chwilę, która zaraz zniknie, odejdzie w zapomnienie i nie wróci.
To był takie dziwne.. Mój chłopak. Mój chłopak. Co się z Nim dzieje?
Harry się zmienił. Może to przez ciąże? Może przeze mnie?
Nie mam pojęcia. .
Moich rodziców wciąż nie było. Wyjechali gdzieś z tego co mówili, Oni teraz też się ode mnie odwrócili, chyba przez ciążę, ale nawet nie wiem, po prostu unikają mnie...
Położyłam się na łóżku i starałam się o tym wszystkim zapomnieć.. Ale trudno było ...


___________________________________________________


Hej Misiole!
Jest już 43 pościk! ♥
Wiem, że i tak prawie nikt nie czyta, ale.. c
Liczę chociaż na kilka komentarzy..
Pozdrawiam Was ♥
WESOŁYCH ŚWIĄT
~ Mrs.Horan xx



piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 42.


KONIECZNIE WŁĄCZ

***Joanne***
W końcu otworzyła mi drzwi i wbiegłam do środka. Jak ją zobaczyłam myślałam, że sama się poryczę. 
To był straszny widok. I ta świadomość, że najbliższa jej osoba ją zdradziła.
Zaczęłam ją przytulać i co chwilę szeptać jej do ucha, że to tylko tak wyglądało, że to na pewno pomyłka, że... Tak to żałosne. Nawet dziecko się na to nie nabierze.
A: On mnie zdradził! Rozumiesz? Nasze dziecko... Boże. Mam ochotę.. Się..
Jo: Co chcesz przez to powiedzieć? - Milczała. - ... Zabić? - Kiwnęła lekko głową. - Przestań. Nie mów tak! 
A: Straciła Go, rozumiesz?
Jo: Nie straciłaś Go. - Ktoś właśnie wbiegał po schodach, pomyślałam, że Harry, ale no... 
Tak to jednak Harry. Stanął w drzwiach.
Chciałam wstać i dosłownie mu przywalić.
A: Wyjdź stąd.
H: Ashley kocham Cię.
A: Wynocha!
H: Kocham Cię! - Podbiegł do Ashley i złapał Ją mocno za nadgarstki, że aż pisnęła. Do tego jeszcze na siłę wepchnął Jej język do buzi. Ash jeszcze bardziej zaczęła płakać.
Teraz wstałam i odepchnął Go od Niej, ale ten uderzył mnie w twarz i dalej 'lizał' Ash. Wyglądało to strasznie. On się cholernie zmienił. Wyjęłam telefon i szybko napisałam sms do Liama.
Liam! Przyjeżdżaj szybko do domu Ash. Joe xx .
Nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale wiedziałam, że zaraz będzie tu. Czułam jak moje oko zaczyna puchnąć. Zrobiło mi się słabo. 
A: Prze.. stań. - Czułam tylko to, jak jeszcze bardziej naciska na Ashley. 
***Liam***
Siedziałem z Zaynem i Louisem w salonie i bawiliśmy się z Charliem. Co prawda, cały czas spał, ale się z Nim bawiliśmy.
Wszyscy usłyszeliśmy charakterystyczne pikanie mojego telefonu. Było niestety głośne, przez co Charlie zaczął płakać. Louis natychmiast wcielił się w rolę matki, a ja przeczytałem sms od Joe. 
Zaniepokoiłem się. 
Li: Coś się stało. - Popatrzeli na mnie pytającym wzrokiem. Pokazałem im sms. Stwierdziliśmy, że razem z Zaynem pojedziemy do Ash, a Lou zostanie z małym.
Po drodze napiszemy sms do Nialla, nie wiadomo co się stało, ale nie wyglądało to dobrze.
Joe i Ash zazwyczaj sobie dają radę w trudnych sytuacjach.
Szybko założyliśmy buty i ubraliśmy płaszcze. Pocałowałem jeszcze Charliego w czoło i zabrałem kluczyki od samochodu i pojechaliśmy do Ashley.
Zayn drżącymi dłońmi wystukał sms.
Ważne. Przyjeżdżaj do Ashley.  Zayn
Strasznie się boję, że coś mogło się stać.. 
Nie wiem czego mam się spodziewać. I to w domu Ashley.. Na prawdę, mam mieszane myśli... Tak, boję się o moją dziewczynę. 
***Niall***
To całowanie było tak cholernie przyjemne. Jej delikatne usta! Z błyszczykiem malinowym, coś pięknego! 
Poczułem wibrowanie mojego telefonu w kieszeni. Niechętnie przerwałem tą cudowną chwilę. Przeczytałem sms.
A: Coś się stało..?
N: No własnie coś się stało, nie wiem, co, ale muszę jechać.. Chcesz jechać ze mną?
A: Nie, nie mogę, to nie są moje sprawy. - Wstała ze mnie, i po woli ja wstałem. Teraz dzieliły Nas już milimetry. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Miała niebieskie, głębokie jak oceany oczy. Też miałam niebieskie oczy, ale nie takie jak Ona. Nie takie przejrzyste. Muszę rozszyfrować te cudowne oczy i ją.
Pocałowałem ją jeszcze raz i szepnąłem do jej ucha.
N: Do zobaczenia, kochanie.
A: Do zobaczenia. - Musnęła jeszcze ostatni raz moje usta i rozeszliśmy się. Byłem cholernie, cholernie szczęśliwy!
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu Ashley.
Po kilku minutach dojechałem. Nie miałem pojęcia co się dzieje.
Wszedłem do domu bez pukanie. Słyszałem ciche jęki, jakby piski.
Po cichu wszedłem na górę. Myślałem, że się przewidziałem.


_________________________________________________


Wiem, że strasznie krótki, ale jeszcze dziś będzie następny!
No.. Nic tu po mnie.
Komentować!! ♥
~ Mrs.Horan xx

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 41.


KONIECZNIE WŁĄCZ

***Ashley***
Ale to co zobaczyłam... To co zobaczyłam... Nagle świat stanął w miejscu. Był tam Harry... Harry i .. Jakaś dziewczyna. Myślałam, że rozbiję szybę i zabiję najpierw jego potem ją. Wewnątrz myślałam, że umieram. Dosłownie. Mój... Mój chłopak, a nawet może mąż przyszły, ale na pewno przyszły ojciec mojego dziecka mnie właśnie zdradza.
To był cios poniżej pasa. Momentalnie łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Joe stała jakby ją wmurowało.
Miałam ochotę go zabić i go przytulić...
To chore.
Harry spojrzał na moją osobą. W pierwsze chwili sam zaniemówił, ale po chwili wybiegł z kawiarni. Zanim coś zrobiłam, ruszyłam się On już trzymał mnie swoimi dłońmi, mocno, bardzo mocno, żebym mu nie uciekła...
H: To nie tak. TO NIE JEST TAK!
A: Jesteś świnią! - Uderzyłam Go w twarz, ale nawet nie drgnął, jakby nawet nie czuł tego bólu.
H: Kocham Cię, i tylko Ciebie.
F: Ashley! To nie jest tak! - Wybiegła z kawiarni Fel.
A: Jesteś szmatą! My z Harrym będziemy mieli dziecko, a Ty to zniszczyłaś! I pro po dziecko, nie zobaczysz nigdy go, jak i mnie! Jesteście... Okropni! - Wykrzyczałam przez łzy.
Zwykła świnia.. Boże.. Choć podniosło mnie to troszeczkę, że Felicity zrobiło się głupio, choć i tak mam to głęboko w dupie. Mam nadzieję, że wyjazd do Ameryki cały czas jest aktualny, cholernie nie chcę zostawiać chłopaków i Joe... Ale nie mogę na Niego patrzeć.
A: Rzygać mi się chce na Twój widok! Jesteś żałosny! - Wyszarpałam się i pobiegłam truchtem do swojego rodzinnego domu. Joe za mną biegła i krzyczała, żebym się na chwilę zatrzymała, ale ja nie mgołąm, nei byłam w stanie.. Bałam się, że jak się zatrzymam, odwrócę się, On będzie tam.
Dobiegłam do domu. Rodziców nie było więc otworzyłam pośpiesznie drzwi i pobiegłam na górę do swojego pokoju, a Joanne za mną. Zdążyłam zamknąć na klucz drzwi, przez co Joe wejść nie mogła.
Pukała z 2 godziny zanim Jej otworzyłam..
***Niall***
Rozmawialiśmy tak niezmiernie długo. W sumie to o wszystkim rozmawialiśmy. O to jest taki fajny typ dziewczyny, która coś o Tobie wie, ale jeszcze Cię do końca nie rozszyfrowała. Tak to prawda, zna mnie, ale jakoś.. Jest inna..
N: Skusisz się na spacer?
A: No nie wiem... - Odpowiedziała, jakby się zastanawiała, chociaż wiedziałem, że się zgodzi. - Za coś... Może... - Wstałem od stolika i musnąłem Jej policzek. - Mrr.. Kotku, postarałeś się. - Wybuchnęliśmy śmiechem. Pomogłem Jej ubrać płaszcz i wyszliśmy z La Roche kierując się w sam punkt Londynu.
Kocham to miejsce. Jest idealne. Była godzina 15. Słońce lekko przygrzewało.
Usiedliśmy na trawie pod drzewkiem w parku. Ona taka cudowna...
Delikatnie Jej loczki muskały trawę, a jak wiatr zawiał moją twarz, to była przyjemne.. Jej włosy pachniały świeżymi pomarańczami..
Coś pięknego.
A: Niall...
N: Słucham?
A: Wiem, że znamy się zaledwie kilka godzin i dziwnie to zabrzmi, ale lubię Cię.
***Alex***
Oczywiście to lubię Cię brzmiało bardziej jak KOCHAM CIĘ, WYJDŹ ZA MNIE.
Mniejsza...
N: Wiesz, ja też Cię bardzo lubię. Jesteś taka.. Doskonała... Taka niesamowita...! - Przybliżył się do Niej mnie. Chciał mnie pocałować, w sumie ja też, ale w ostatnie chwili spuściłam głowę i Niall gwałtownie się zatrzymał.
N: Przepraszam, nie chciałem. - Odsunął się,a mi zrobiło się głupio. Usiadłam na Nim i sama zaczęłam dawać mu buziaki.
***Liam***
Zabije Ją. Nie ma Jej już od kilku godzin.. Ale pewnie, 'za dwie godziny wrócimy' Jo kurwa, chyba dwa dni i dwie godziny. Te jak coś wymyślą, to klękajcie narody.
Wydzwaniałem chyba z 500 razy do Niej, ale poczta, ta zasrana kurwa mać poczta! 
Zadzwoniłem i nagrałem się ostatni raz Jej na poczcie.
Li: Joanne Cadence, Payne, jeżeli za 20 minut nie będziesz w domu to powyrywam Ci nogi z Twej zacnej dupy...
Z: Zayn? A Ty co?
Li: O kurwa, Zayn. I pa! - Dokończyłem i się rozłączyłem. No to wpadka. Zayn zaczął się śmiać jak głupi. - Nie da się ciszej?! Charlie się obudził! - Pobiegłem do jeszcze nie do końca skończonego pokoiku Charliego. Wziąłem maluszka na ręce i zacząłem lulać. Po chwili znowu usnęło.
Zbiegłem na dół.

Zayn siedział na kanapie nieco poważniejszy.
Z: Liam, musimy pogadać. - Zdziwiłem się postawą Malika. - Słuchaj.. Harry zdradził Ashley. - Pierwsza chwila 'co? Nasz Hazza? Ashley? Nie to nie prawda...', a druga 'Co za szmata ze Stylesa!' Nie wytrzymałem i powtórzyłem to.
Li: Co za Szmata z Niego!
Z: I Ashley chce się wyprowadzić do Ameryki i nie chce znać Hazzy.

Li: Dziwisz się Jej... Ale zaraz, skąd to wiesz?
Z: Od Joe. - No za kobieta!
Li: To ja się dodzwonić od kilku godzin nie mogę, a Ona z Tobą gadała?! - Kobiety.. Centralnie poszedłem i walnąłem łbem o ścianę.
Z: Liam.. Wszystko w porządku...
Li: Tak, jest okej.
Z: Miałem na myśli ścianę. - Trzymajcie. Walnąłem drugi raz...


______________________________________________


HEJKA!!!!
Nowy pośik! Myślę, że jest fajny!
I nie przejmujcie się jakoś specjalnie Fel i Hazzą. To tylko takie pozory.
Sorrka, ze tak długo nie było, ale gram znowu w msp..
No wiecie ;)
Niedługo będzie kolejny pośick :)
Proszę, komentujcie i pozdrawiam Was serdecznie, moje miśki!
I jak nie zdążę napisać to WESOŁYCH ŚWIĄT!
~ Mrs.Horan xx

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 40.


KONIECZNIE WŁĄCZ
<LINK>

***Alex***(16.11.13r .- sobota)
Boże. Co ja zrobiłam. Ja mam się z Nim spotkać? Boże, nie myślisz Alex. A dobra, nara. Się spotkamy, tralalala, i nara x2. Wypadało by chociaż się ładnie ubrać, ale Alex Millou i ładne ubranie.. Hm.. To się będzie gryźć. Mam 3 godziny do spotkania... Przez godzinę szukałam rzeczy. W końcu wybrałam to, chciałam czarną sukienkę ubrać, ale to już za czarno by było.. I wzięłam fullcap, ale tylko na chwilę, żeby mnie rozpoznał.. Miałam 2 godziny. Z nudów wzięłam się za ogarnienie domu. Że ubrałam już buty na tym wysokim obcasie to się wypierdoliłam na schodach. Dobrze, że są w domu.. I nie podarłam rajstop i nic nie zniszczyłam.. Została godzina. A ja mam do La Roche 10 minut... 
Zadzwoniłam do Izy.
Izabela Moris. Moja najlepsza przyjaciółka. Ma polskie imię i angielskie nazwisko po ojcu.
Jestem w połowie Polką w połowie Angielką.
Matka Polka, ojciec Anglik... Mieszkamy w Anglii. Ja, rodzice, siostra Sara i brat Adrian..
Mieszkamy w Anglii od.. 2 lat... Ale angielski umiemy praktycznie od samego początku.. Cała rodzina jest wielojęzyczna. 
A tak w ogóle to rodzice chcieli mieć tylko jedno dziecko.. No ale nie wyszło...
Ar: A Ty się gdzieś wybierasz?
A: Idę do La Roche.
Ar: Po chuja?
A: Przestań tak mówić! - Wyjęłam telefon i zadzwoniłam jeszcze do Izy
Po chwili odebrała.
I: Halo, Alex?! Cześć. Nie dzwoniłaś od tygodnia.
A: No wiem, przepraszam, ale... No wiesz.. Właśnie idę na spotkanie...
I: W sprawie pracy?
A: Głupia jesteś! Z kolesiem jakimś. Z... Niallem!
I: Ktoś tu się zakochał...
A: Nie, nie prawda. No taka dziwna sytuacja... Pomylił numer i zaczęliśmy smsować...
I: Jasne, jasne. Powodzenia na randce, Alex.
A: Ale śmieszne, Izka. - I się rozłączyła. Tylko zabić Ją.. 
***Niall***
Ale się stresuję.. Niby to tylko zwykłe spotkanie, ale jednak... Pamiętam Jade..
Ona wie o tym, że teraz MOŻE, MOŻE, MOŻE będzie inna, i Ona tego chce prawda..? Jeżeli mnie kocha to chyba chce żebym był szczęśliwy..
Wyjechałem z domu i od razu skierowałem swój samochód wraz ze mną do La Roche. Szkoda, że nie do Nando's.. Ehh.. Tylko jedzenie mi w głowie.
Ale to śmieszne, że ta dziewczyna akurat w Londynie mieszka, i to wcale niedaleko nas.
Ale może nowa znajoma to będzie nasza? Wydawała się całkiem miła.
Po chwili dojechałem na miejsce.
Rozejrzałem się, ale nigdzie nie znalazłem dziewczyny w fullcapie, długich włosach.. Usiadłem przy wolnym stoliku.
Po chwili przyszła kelnerka. Na razie odmówiłem jakiegoś napoju, czy jedzenia.
Usłyszałem dzwonek otwierających drzwi. Dziewczyna w fullcapie. Długie, śliczne włosy. Hm? Może ta? Ale ładna dziewczyna..
Spojrzałem w Jej stronę, a Ona w moją. Tak, to była Ona.
Jej obcasy roznosiły się echem po pustej kawiarni.
A: Cześć. - Uśmiechnęła się promiennie i zdjęła czapkę z głowy.
N: Cześć. - Wstałem i odsunąłem Jej krzesło, po czym usiadła.
A: Dziękuję, Niall.
N: Proszę, Alex. - I znowu tak cudownie się uśmiechnęła.
***Harry***
Pojechaliśmy do Nando's, może Nialla spotkamy. Niestety Go nie było. W sumie może i dobrze.. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Przy szybie, mieliśmy piękny widok. Na samochody i ulice. Ale tylko ten stolik był wolny.
Zamówiliśmy sobie kawę i po ciastku.
Rozmawialiśmy z 30 minut... Boże. Ona jest cudo... Ash... Wna.


_____________________________________________


Hello ;DD
Dodaję nowy post, już 40 ♥ 
Jak widzicie Alex spotkała się z Niallem.. :)
W następnym będzie lekka awantura Fel, Ash i Hazzy...
Zobaczycie potem.
MACIE KOMENTOWAĆ, ROZUMIECIE?! TO JEST ROZKAZ. ROOOOOOOZKAZ!!!
Wiecie ile to daje? 1 komentarz?
Komentować :)
~ Mrs.Horan xx

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 39.


KONIECZNIE WŁĄCZ
<LINK>

***Joanne***(15.11.2013r. - piątek)
Pięknie. Harry sobie gdzieś polazł, mój stary tylko na coś narzeka. A to Liam nie będzie miał dla Nas czasu, a to, że fanki, że złodzieje będą chcieli taki dom okraść... Boże. 
Mj: Idziemy już. - Chciałam krzyknąć 'wreszcie', ale nie będę taka.
Jo: Oh.. Jaka szkoda.. - Moi rodzice się ubrali i pojechali do domu.. - WRESZCIE. - Odetchnęłam z ulgą.
A: Ciekawe gdzie ten Idiota, już 21.
Li: Już? Ha. 
A: Mam Go w dupie, zamknijcie drzwi i okna, zabierzcie wycieraczki i nie wpuszczać Go pod żadnym pozorem.
Jo: Niall.. Tak mi się przypomniało, że jakbyś ładnie poprosił to byś może mógł zająć się psem Jade?
N: Ja?
Jo: No wiesz... Zawsze jesteśmy jeszcze my. - Wskazałam na siebie i Ash.
N: Może.
Jo: To załatwię Ci Go, po znając Ciebie...
N: Tak, tak, dzięki... 
A: Joe, w poniedziałek idziesz do szkoły?
Li: Idzie. 
Jo: Nie wiem.
Z: W środę wyjeżdżamy..
A: Na ile?
N: Mniej więcej ... Miesiąc..
Li: Ale zaczynamy od Londynu. Dwa koncerty w Londynie, potem jeden w Oxford, a potem dwa w Manchesterze. 
***Felicity***(16.11.13r. - sobota)
Z Harrym wczoraj świetnie się bawiliśmy. On jest taki słooooodki!
Dochodziła 8. Ja spałam u siebie w sypialni, a Lokuś w pokoju gościnnym.
Zbiegłam po schodach i poszłam do pokoju gdzie spał Harry.
On tak słodko śpi...
Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam śniadanie.
Usłyszałem skrzypienie podłogi. Harry wstał.
H: Hej.
F: Cześć, jak się spało?
H: Świetnie, dzięki. - Musnął mój policzek.
Zjedliśmy śniadanie. Przez dwie godziny rozmawialiśmy i obejrzeliśmy film. Nie było co robić, więc zaprosiłem Fel do kawiarni na kawę.
***Ashley***
Harry nie przyszedł na noc... Ja z Joe spałyśmy u 1D. W weekendy u Nich śpimy.. Ubrałam się w to i poszłam do kuchni. Joe już była. Ubrana w to.
Jo: Dzień dobry, ale wiesz, że Harry Cię zabije? - Chodziło o wysokie obcasy...
A: Niech się wali.
Jo: Ash, Ash... Idziemy na śniadanie do centrum, nie chce mi się robić.
A: Jasne. - Założyłyśmy kurtki i poszłyśmy do Centrum Handlowego, gdzie jest kawiarnia, a zaraz obok Mc'Donald.
Po 20 minutach doszyłyśmy. Najpierw kupiłyśmy sobie zestawy z Mc'd, a potem poszłyśmy do kawiarni, żeby tam zjeść. Ale co tam zobaczyłam...
***Niall***
Obudziłem się rano o 9 i nie chciało mi się wstać.
Wyjąłem telefon i napisałem sms do mojego przyjaciele - Sama.
Wpisałem jego numer, znam już na pamięć, szybciej jest, niż wyszukiwać w telefonie..
Cześć :)
Jak tam u Ciebie? Masz ochotę się spotkać? 
O 12 w La Roche ?
Będę czekał ;D
Niall xoxo

Zablokowałem telefon i czekałem na Jego odpowiedź.
Minęło 10 minut. On zawsze nosił telefon przy dupie.. Minęło 20 minut..
Dostałem sms.
Nieznajomy numer.
Hmm, brzmi kusząco Niall.
Nie wiedziałam czy dopisać, ale odpisałam.
Znamy się? Pewnie pomyłka.
Zorientowałem się, że źle wpisałem numer. Zamiast 9 wpisałam 6...
Faktycznie to była pomyłka, przepraszam.
Szkoda, już myślałam, ze się spotkamy, Niall :(
Hmm.. Trochę ryzykowne.. Żeby się z Nią spotkać. Zadzwoniłem do Niej. Odebrała.
N: Cześć. Przepraszam Cię, źle wpisałem numer. Jak masz na imię.
A: Alex.. Nie no okej... Nic się nie stało...
N: Mogę wiedzieć gdzie mieszkasz, bo jeżeli masz ochotę możemy wstąpić do La Roche.
A: W Londynie, przy Long Arce. To kawałek.
N: Jeżeli chcesz przyjadę po Ciebie...
A: Spotkajmy się na miejscu, okej?
N: Dobrze.
A: Jak Cie mogę rozpoznać?
N: Blond włosy. A Ty?
A: Ja długie włosy, przyjdę w Fullcapie.
N: No to się znajdziemy. Do zobaczenia.
A: Do zobaczenia. - Rozłączyła się. Fajnie... Żeby się tylko nie przestraszyła, bo tak się narzucałem....
Ubrałem koszulę w kratę jeansy ciemne i conversy czarne. I oczywiście Fullcap czarny.
NO TO IDZIEMY NIALL!

_________________________________________


Jest pościk :D
Komentować!
~ Mrs.Horan xx

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 38.


KONIECZNIE WŁĄCZ

***Ashley***(15.11.13r. - piątek)
Wróciliśmy do domu. Wszyscy. W reszcie - oczywiście nie mówię o Jade...
Boże.. Joe rodzice czekają pod domem. Omg, zacznie się. Dobrze, że to nie moje dziecko.
(Jm - Joe mama)
(Jt - Joe tata)
Jm: Joanne! - Krzyknęła pani Cook.
Jt: No, ładne. - Mruknął Jej tata, kiedy szukałam kluczy do domu.
Jo: Tylko 'ładne' ?
Jt: No co mam powiedzieć?
Jo: Zawsze taki sam. - Powiedziała i weszła do domu. Wzięła od Liama nosidełko i poszła na górę.
Li: Joe.
Jo: Czego?! - Krzyknęła. Ta jest walnięta w łeb. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawy. Wszyscy poszli do salonu, tylko Niall poszedł ze mną.
A: Co jest?
N: Zawsze, zawsze, chciałem mieć dzieci...
A: Niall, będziesz je miał!
N: No ale ja chciałem...
A: Wiem, ja wiem co Ty przeżywasz, ale.. No Niall, musimy żyć dalej. - Podeszłam do Blondynka i Go przytuliłam. W tej chwili musiał wejść Hazza.
H: Co Ty robisz?
A: Nic.
H: Możecie mi powiedzieć, dla czego się przytulacie?
A: Jezu.. Harry. - Oderwałam się od Blondyna i próbowałam przytulić Harrego, ale mnie odepchnął. - Harry.. Niall wspomniał o Jade i tylko Go przytuliłam.
H: Ehe. - Pobiegł na górę, pewnie do swojego pokoju.
Super, to ja tu próbuję być dobrym człowiekiem, a mój chłopak mnie odpycha. Megaśnie.
Po chwili usłyszałam, że Harry zbiega ze schodów. Ale taki jakiś.. Ładniejszy. W koszuli.. Gdzie On się wybiera..? Coś Ty nie pasuje...
A: Kochanie, gdzie Ty idziesz?
H: Na spacer.
A: W tym?
H: Cześć. - Trzasnął drzwiami. No zabiję gnoja.
A: Czy każdy facet jest taki sam? - Zwróciłam się do Nialla.
N: Nie. Ale Ty jesteś szczęściarę, że masz Go. - Posłał mi uśmiech i poszedł do reszty rodzinki. Wzięłam tacę i postawiłam na Niej gorące napoje. Zaniosłam na stół w salonie.
Joe zeszła ze swoim synkiem.
Jm: Jak dasz mu na imię?
Jo: Charlie.
Li: Ale...
Jo: No Charlie.
Jt: Ale się cieszę, moja córka ma niecałe 16 lat, chce się już hajtać....
Jo: JA NIC TAKIEGO NIE POWIEDZIAŁAM! - Wtrąciła, a Jej tata dalej kontynuował.
***Harry***
Mam to gdzieś. Idę do Felicity - mojej byłej dziewczyny. Może mnie pocieszy, może coś poradzi? Ona jest wspaniała, bardzo Ją lubię, tylko gdyby nie John.. Zawsze musiał się we wszystko wtrącić.
Nie wrócę na noc, niech się martwią. Wyjął z telefonu kartę i wrzuciłam do kieszeni. Wszystko mam daleko gdzieś. Szedłem może 20 minut i doszedłem przed Jej dom.
Zapukałem. Otworzyła Ona. Uśmiechnięta.
Ona jest super. Moja najlepsza przyjaciółka, szkoda, że BYŁA dziewczyna.
F: Harry?!
H: No cześć.
F: Wchodź, Harry, co u Ciebie i u... Ashley! - Uśmiechnęła się promiennie i wszedłem do mieszkania.
H: Nic nie mów... Gdzie Johny?
F: Johny? Nie ma i nie będzie! Nie jestem już z Nim od 2 miesięcy! Po prostu dawno się nie widzieliśmy.
H: Mogę zostać na noc, pokłóciłem się z Ash..
F: Pewnie! Cała noc przed nami. - Wziąłem ciasteczko ze stołu i zaczęliśmy rozmawiać. No tak, cała noc przed Nami!


_________________________________________________


Heeeejka!
Sorrka, że tak długo nie było posta, ale po prostu mam teraz żałobę :(
I w ogóle nie było weny na pisanie :(
Rozumiecie, prawda...? Teraz już będą częściej posty.. Tylko wiecie, jest jeszcze szkoła - czyli najgorsze....
Dobra, nie przedłużam. Czytajcie i komentujcie!
~ Mrs.Horan xx